— Trzy samochody chciały mnie dzisiaj zabić! — żalę się rodzinie przy obiedzie.
— Ooooooo — w mojej matce budzi się instynkt macierzyński — nie daj się!
— I co zrobiłaś? — przytomnie pyta AJS.
— A nic — wracam do żucia pieroga. — Powiedziałam babie w SUVie, że jest pindą w czterech tonach, facetowi popukałam w szybę, a trzeci mi uciekł…
— O, matko — AJS, człowiek grzeczny i opanowany, zgina się w pół i zalicza klasyczny „facepalm” — Kochanie, jesteś taką samą okropną rowerzystką jak okropnym kierowcą! Koszmarną!
Może i koszmarną, ale co sobie ciśnienia upuszczę to moje.
nie spuszczone ciśnienie generuje wrzody.
(ja rowerem nie jeżdżę a na własnych nogach i co nawyzywam kierowców to moje i nikt mi tego nie zabierze)
PolubieniePolubienie