Mistrzyni suspensu

Korpo. Południe. Dzwoni telefon i mówi, że to mama serdecznego kolegi młodego.
Dawno nie dzwoniła, odbieram z ufnością.

mama kolegi:
— Cześć, przepraszam… ble… ble…

ja (optymistycznie):
— No, co tam?

mama kolegi:
— Bo Jurek i Kuba pojechali razem rowerami na miasto…

ja:
zastygam i odpędzam natrętną wizję autobusu.

mama kolegi:
— I nie mogę się do Jurka dodzwonić…

ja, myślę:
Bielański czy dalej?

mama kolegi:
— I czy mogłabyś mi dać telefon do Kuby…

ja, myślę:
O Jezu, jest Jurek nieprzytomny…

mama kolegi:
— Bo Jurek zgubił telefon, jakiś facet go znalazł i muszą podjechać odebrać.

ja:
Wypuszczam powietrze

Podaję telefon, żegnam się uprzejmie, opadam na krzesło, przeczekuję tachykardię, uspokajam oddech.
I tak sobie myślę, że jakby pierwszy komunikat brzmiał „Jurek zgubił telefon i nie mogę się do niego dodzwonić”, to mój żołądek byłby w lepszym stanie…
Ludzie, redagujcie komunikaty do bliźnich. Szczególnie te dotyczące ich dzieci.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

Dodaj komentarz