Dotarcie do pracy wczoraj (tak, wczoraj, praca zmianowa FTW, kiedyś o tym napiszę) zajęło mi godzinę. Z czego przemknięcie do Mostu Poniatowskiego — dziesięć minut, a pozostała część pięćdziesiąt. Megalityczny korek zawdzięczałam protestującym nauczycielkom [1]. Tu pominę analizę postulatów, acz przyznam urlop na poratowanie zdrowia (w sumie trzy lata, jednorazowo maksymalnie jeden rok już w siedem lat po rozpoczęciu pracy i na każdą chorobę, na wniosek od lekarza rodzinnego), brzmi kusząco. Też bym co jakiś czas chętnie sobie coś podratowała na wniosek lekarza rodzinnego. Ale miałam całe życie matkę na nauczycielskim etacie, a i sama dwa lata w szkole uczyłam (z tego miejsca pozdrawiam moich uczniów z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii SOS, niewiele młodszych ode mnie), więc wiem, że chleb nielekki, tani i wyjątkowo frustrujący. Cud, że nie poszłam siedzieć, tak po prawdzie. Rozumiem więc część postulatów, acz rozumiem też dlaczego w niżu demograficznym nauczycieli potrzeba jest mniej, a szkoły są zamykane. Do tego wszystkiego doceniam, że nauczycielki przyjechały w sobotę i, w przeciwieństwie do związkowców, nie zatkały całego miasta w dzień powszedni, biorąc na tę okazję urlop na żądanie i zmniejszając PKB. No i były trzeźwe. Doceniam i dziękuję, a że ja musiałam jechać do pracy, to przykra okoliczność.
O co więc neurastenia cała? Otóż o to, że o przyczynach kataklizmu dowiedziałam się jak już do pracy dotarłam. A jak utknęłam pod tym mostem, widząc tempo przemieszczania się korka i smutno błyskające na niebiesko koguty policyjne najpierw zaklęłam szpetnie, że nie mam laptopa, bo dałoby się, od biedy, pracować (i jechać w tym korku zygzakiem, że tak zażartuję hermetycznie), a potem rzuciłam się do telefonu sprawdzać co, u diabła, się stało. I ręka w ładownicy, długo i głęboko szukała, nie znalazła. I żołnierz pobladnął. Fb — nic. Aplikacja Gazety.pl — nic. Znalazłam Radio Warszawa. Dowiedziałam się jaka jest pogoda i wysłuchałam kilku ckliwych melodii. Stan irytacji podniósł mi się o kilka procent. Waze — nie powiedział nic. Co więcej, nawet kierujący ruchem policjant, do którego rozdarłam uprzejmie ryja przejeżdżając przez skrzyżowanie Ludnej z Solec, nie potrafił mi w powiedzieć gdzie mogę wrócić na Czerniakowską. Profilaktycznie więc, nie pojechałam, jak wszyscy, w Rozbrat, tylko poleciałam do pl Trzech Krzyży i Ujazdowskimi dojechałam na Mokotów. Jak się potem okazało w ostatniej chwili, bo Ujazdowskie też zamknęli. Potrzebuję serwisu Korek.pl, radia Korek, aplikacji „Odetkaj się”. W sumie #PomysłNaStartup. Zapłacę.
A o co mam pretensje? A o to, że na Wisłostradzie, Na Wybrzeżu Kościuszkowskim, zaraz za Mostem Śląsko-Dąbrowskim (tzw. Kierbedzia), stoli taka świecąca tablica.

To chwilę przed tym radarem, który robił zdjęcia jadącym tam szybciej niż 30 km/h. Teraz trochę spuścił z tonu i fotografuje tych pędzących 60. Na tablicy świecą dumnie trzy ograniczenia do pięćdziesięciu. O ile pamiętam zawartość tablicy zmieniła się raz, właśnie z trzech trzydziestek na trzy pięćdziesiątki, zupełnie jak moje przyjęcie urodzinowe w ciągu ostatnich dwudziestu lat. A tablica, jak sądzę, jest sterowana elektronicznie i można na niej wyświetlać cokolwiek. Np. napis: WISŁOSTRADA ZAMKNIĘTA OD ULICY LUDNEJ DO TRASY ŁAZIENKOWSKIEJ. Wtedy co szybciej myślący kierowca, odbiłby sobie w Karową, pojechał Powiślem i zaoszczędził godzinkę. Ale po co.
No, to ja się pytam retorycznie. Ile kosztowała ta tablica? Po co ona jest? Kto nią zarządza i gdzie stoi klawiatura, na której mogłabym wklepać POCAŁUJCIE NAS W DUPĘ? [2]
Druga taka stoi na Solcu przed Łazienkowską i dla odmiany głosi: UTRUDNIENIA PRZED LUDNĄ. Tak zawsze głosi i szczerze mówiąc, nihil novi. Ale, żeby jakie utrudnienia, ile minut korka, odkąd korek i gdzie się kończy. A to, już nie. Po co.
Postuluję więc — zamiast kupować elektroniczne tablice i umajać nimi „zintegrowany system sterowania ruchem” [3], zapłaćmy panu Kaziowi kilka złotych, żeby raz na dwa lata przy pomocy klucza nr 14 (nie pytajcie skąd wiem, jaki klucz) odkręcał dwa znaki drogowe z trzydziestką i przekręcał te z pięćdziesiątką. A przed Łazienkowską można postawić pana Zdzisia z planszą i stosownym napisem o utrudnieniach przed Ludną, nawet za często mu tych tablic nie trzeba będzie wymieniać, jak się trwałe zrobi. Bo tam się nic nie zmieniło od kiedy tablica stoi. Ewentualnie możemy pójść w ślady sprytnych depresiaków i płacić bezgotówkowo. Tyle, że depresyjni umieją nad autostradą napisać FILE VRIJ. Albo, że FILE 5 km/10 min, co rozumie nawet tak niederlandzko niedorozwinięty Polak, jak ja.
PS.
I tak oto, nawet zdążyłam z (w miarę) aktualną notką i jestem z siebie dumna.
[1] Ilość samców w tym zawodzie jest naprawdę zaniedbywana. Niestety.
[2] Ma ktoś pdfa z „Limes inferior” Zajdla? Bo nie chce mi się w papierze szukać, w jaki napis wycięto ten las.
[3] Po włączeniu którego, dla odmiany permanentny korek o 8 rano, do tej pory stojący od Mostu Gdańskiego, zaczął stać od Krasińskiego, a nawet czasami od Trasy Toruńskiej. Ale to detal i #InżynierGalas.
Proszę uprzejmie:
Kliknij, aby uzyskać dostęp Zajdel%20Janusz-Limes%20Inferior.pdf
PolubieniePolubienie
Dobrze pamiętałam;)
Strona 62, dziękuję.
PolubieniePolubienie
paczyaś na http://mtraffic.pl ?
PolubieniePolubienie
To Targeo aka Automapa. Nie wierzę im za bardzo.
Tu jest potrzebna jakaś zaawansowana wersja Waze. Z centrum weryfikowania danych i wielokanałowym ich rozpowszechnianiem. Coś jak Janosik.
PolubieniePolubienie
„i jechać w tym korku zygzakiem, że tak zażartuję hermetycznie”
:D
PolubieniePolubienie
jak znam życie, pewnie się okaże, że taka opcja wyświetlania napisów nma tablicy jest, tylko, że miasto ją kupując- nie wykupiło tej opcji.
tak jest np. we wro: mamy tablice z rozkładami jazdy zbiorkomu, wyświetlają godziny odjazdu i numer linii.
ale jak była awaria i cvzęść zbiorkomu miała zmienioną trasę, to tego na tablicach nie było…
nie było info, że np. dzisiaj 17 tędy nie jeździ, ani info, że ma zmienioną trasę.
PolubieniePolubienie
Szczecin pojechał bardziej. Postawili takie wielkie tablice, co to potrafią wyświetlać cokolwiek. I wyświetlają info o korkach na Moście Długim i Trasie Zamkowej. Czyli dwóch wjazdach do Centrum (AKA Szczecin właściwy) z Prawobrzeża. Funny part: to jest absolutna końcówka całkiem długiego dojazdu i jak coś się zatka, to i tak stać będzie – z dużym prawdopodobieństwem – całość. Tym bardziej, że już w mieście oba wloty też są mocno związane ze sobą. Niemniej tablice są i wyglądają bardzo nowocześnie, więc miłościwie panujący mogą się pochwalić. A w końcu za swoje kupili… ;-/
Nie mogłaś tworzyć contentu na gorąco na stronę Gazety? 11 listopada Gazeta miała taki feed na bieżąco. Podrzuć pomysł. Techniczne środki realizacji reportażu live (smartfon) masz… ;-)
PolubieniePolubienie
Najlepsze na takie korki ad hoc jest CB
Ale też Google Maps w smartfonie pokazuje ruch, dość precyzyjnie, używam i jest ok.
PolubieniePolubienie
@rozie: alert korkowy nie da się zrobić relacją online (jak 11.11), bo to się nie da smartfonem obsłużyć i trzeba by mieć kilku dostarczycieli newsów. Ale serwis korkowy jeszcze kiedyś wymyslę.
@browar Gógle wie jak kilka osób przejedzie trasą, tutaj ne zdążyło. Mam inne dziecko ze stajni Gógla — waze.com.
PolubieniePolubienie
Bardziej miałem tu na myśli relację z marszu nauczycielek.
PolubieniePolubienie