Służba zdrowia. Level master.

Żeby zrobić kontrolny rezonans głowy, muszę mieć skierowanie od mojego neurologa, który mnie widuje raz na pół roku i kontroluje do podeszew stóp.
Żeby mi wydał skierowanie muszę się do tego samego neurologa udać do przychodni przyszpitalnej.
Żeby mnie przyjęto do przychodni przyszpitalnej, żebym dostała skierowanie od mojego lekarza prowadzącego, muszę mieć skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu, który mnie nigdy nie widział na oczy, bo jestem zdrowa (ha ha ha).

Czas tracą następujące osoby:
– ja (dwukrotnie — lekarz 1kontaktu + przychodnia SM)
– lekarz 1kontaktu traktowany jak biurwa, który wypisze co mu się powie
– lekarz-neurolog, który musi mnie przyjąć w poradni SM i wypisać skierowanie

Na rezonans może uda się nie czekać pół roku, w wyniku skorzystania ze znajomości w byłym miejscu pracy.

Ratunkeo.

Update…

Żeby wydobyć z internisty skierowanie do neurologa muszę odsterczeć swoje w rejonowej przychodni wśród ślurpających, kaszlących, zagrypionych bliźnich.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w końcu jestem w przychodni u internisty, gdyby nie to, że pracowicie obniżam swoją odporność.
That’s biutifull.

Panią doktor, na oko w wieku Byśka, przeprosiłam, że zawracam jej głowę i marnuję jej czas, a i mój przy okazji. Miała zegarek Suunto 3 i z pogodną rezygnacją stwierdziła takie procedury, wiem.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

Dodaj komentarz