Nauczyłam się już nie mówić: po samochód przyjedzie dziecko.
— Ale dziecku mam wydać auto!?
Nauczyłam się nie mówić: mały, chodź, wnieś te kartony.
— To może ja wniosę, jak mały???
Ale wydawało mi się, że jak piszę „mnie nie będzie, przedpołudniem będzie SYN, pokaże panu ile tej tapicerki jest do prania”, to nie będzie tego pokazywał trzylatek?
— Yyyyy, a jutro pani będzie w domu? Może ja w sobotę przyjadę?
Ludzie, jestem stara, mam dorosłe dziecko. Nawet jeśli przez telefon brzmię jak piętnastolatka.