#metoo

Akcja #metoo jest najlepszą akcją socjalową jaką widziałam. Pokazuje skalę. I może kogoś czegoś nauczy.
Jeden pan z drugim dowiedzą się, że „żartobliwe” teksty nie są dowcipne, ale przemocowe. Że nie należy dotykać ludzi, jeśli nie chcą oni być dotykani. Że „nie” nie znaczy „nie wiem”, „może” ani „w sumie tak”, tylko nie.

Więc #metoo, ale… chłopczyca. babochłop, niedotykalska, „iron maiden”, wredna baba, DZIWNA. Mam zły PR. Dlaczego?

Jak byłam dzieckiem (12 lat), leżałam z nogą w gipsie w szpitalu. Powszechne było, że chłopcy przychodzili na telewizję, przytulali się do dziewczynek i każdy miał „narzeczoną”. Działo to się przy aprobacie personelu medycznego („no już nie przesadzaj, co ci przeszkadza, on sobie tu posiedzi”). No, więc przeszkadzało. Kopałam z gipsu, tłukłam kulami. Byłam „dziwna”. Byłam „niegrzeczna”, bo pobiłam Stefanka, który tylko chciał się przytulić.

Nie zliczę ile razy potem powiedziałam soczyste SPIERDALAJ. Nie zliczę ile razy powiedziałam „won z łapami”, ile razy samo „won”. Ile razy „paszoł” i ile razy „precz”. W środkach komunikacji miejskiej zawsze stałam tak, żeby być bezpieczna. Jak się nie dało — szłam piechotą. Bardzo szybko zaczęłam jeździć po mieście rowerem, a potem samochodem, bo nienawidzę komunikacji miejskiej. Między innymi dlatego, że nie jest bezpieczna.

Chodziłam po ulicach z młotkiem i prętem zbrojeniowym przyciętym na wymiar, żeby mi się mieścił w rękawie. Raz powiedziałam „gdzie z tym ryjem”. Raz skopałam po ryju (z półobrotu, do dziś nie wiem jak to zrobiłam). Raz wyrwałam kępę włosów. Raz wyciągnęłam nóż i panu okazującemu przyrodzenie i onanizującemu się przy Dworcu Gdańskim powiedziałam „SŁUCHAM?”.

Obroniłam się i sporo zrobiłam, żeby na mój zły PR solidnie zapracować. I wiecie co? Jestem z tego dumna. I mam nadzieję, że #metoo, jest po to żeby nie było już dziwnych, niegrzecznych dziewczynek, które muszą się umieć bić, żeby nie musieć „żartować” z kolegami.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

Dodaj komentarz