Stoi gdzieś w widocznym miejscu samotna, posępna, skoncentrowana, z plakatem wielorazowego użytku, ręcznie namalowanym na kartkach podklejonych tekturą i zabezpieczonych folią, bo pogoda nie jest dla niej przeszkodą. Nie wiemy jak się nazywa, zaczęliśmy o niej mówić Pani Prześcieradełko.
Nie pamiętam, kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy? 2008? 2006? Znacie ją na pewno, może się z niej już śmialiście. Jest od zawsze. Przy Paradach Równości, Manifach, na koncertach, na marszach KOD-u. Jak pracowałam w Gazecie Wyborczej widywałam ją stojącą samotnie na Czerskiej. Przy szczycie NATO miała plakat po angielsku. Podobno była widywana też przy Marszach Niepodległości. Jedyne czego jestem pewna – nie ma jej przy Marszu dla Życia i Rodziny.
Jednoosobowa wojna
Stoi gdzieś w widocznym miejscu samotna, posępna, skoncentrowana, z plakatem wielorazowego użytku, ręcznie namalowanym na kartkach podklejonych tekturą i zabezpieczonych folią, bo pogoda nie jest dla niej przeszkodą. Jestem pewna, że się w duchu modli. Nie wiem kim jest, jak się nazywa. Co roku sobie obiecuję, że zapytam czy ma rodzinę, z czego żyje. Czy sama maluje plakaty? Czy ma z kim o nich porozmawiać? Kiepska ze mnie dziennikarka, lepszy świata obserwator, ale jest mi głupio o to zapytać. Odkładam to z roku na rok i co roku się denerwuję, że już jej nie spotkam.
Hasła są dramatyczne, wojna jednoosobowa. Zwalcza aborcję, in vitro, nie lubi homoseksualistów, papieża Franciszka, Big Pharmy za zabijanie dzieci nienarodzonych antykoncepcją, szczególnie awaryjną, wzywa do pokuty, informuje, kto nie odziedziczy Królestwa Niebieskiego, ale Jezus kocha nawet ateistów i agnostyków i mamy na sumieniu duszę p. Czubaszek.
Z kamienną twarzą znosiła czerstwe żarty na temat zapewnienia sobie atrakcyjnego życia seksualnego przy pomocy trzonka od równościowego transparentu (srsly, panowie?). Nie reagowała na to, że na jej tle robiły sobie zdjęcia osoby wygryzające sobie migdałki i nie kopulujące tylko dlatego, że było zimno. Zastanawiałam się wtedy, czy każda większość uważa się za upoważnioną do przemocy.
Pani Prześcieradełko zaczyna się uśmiechać
Gdzieś tak w 2013, kiedy pogoda była naprawdę paskudna, a Manifa odbywała się w tej najgorszej części marcowego garnca, tradycyjnie podeszłam do niej z aparatem, uśmiechnęłam i zagadałam. Zapytałam, czy mogę zrobić zdjęcie (mogłam), czy tradycyjnie po drugiej stronie ma drugie hasło (miała, na żółtym tle), życzyłam miłego dnia i poszłam. Zaczęłam mówić: “Dzień dobry, cieszę się, że panią widzę, demonstracja bez pani się nie liczy”. Moja rodzina była zaskoczona, jak następnym razem to ona się uśmiechnęła i przywitała ze mną. Od tego czasu się poznajemy.
Gdzieś w 2015 zmienił się jej wyraz twarzy, a potem zaczęła się nawet delikatnie uśmiechać.
A moi znajomi, skąd mogli, słali do mnie jej zdjęcia.
Na Czarnym Proteście po raz pierwszy zobaczyłam, jak zwija ją policja. No, dobra, na Nowogrodzkiej usłyszałam w ich krótkofalówkach, gdzie stoi i poszłam za nimi. Wtedy lało, pamiętacie? I oczywiście stała. Policja ją spisała i kazała zwijać mokre płachty. Podeszłam. Serio, nie oczekiwałam, że dobra zmiana dotknie i jej, a jednak. Dowiedziałam się, że konfiskują jej plakaty, że jej przeszukali dom. Postałam z nią chwilę jak się pakowała i to wtedy ze smutkiem mi powiedziała, że tyle lat już się za nas modli, a (cytuję): “Te czarne panie się nadal nie nawracają”. Poczułam lekkie wyrzuty sumienia i życzyłam powodzenia w modlitwie.
Na Paradzie Równości, przy rondzie ONZ jej nie widziałam. Nie było jej też pod Dworcem Centralnym. Spotkałam ją dopiero przy Elektoralnej, bo z jednej z platform została serdecznie przywitana. Jak ją znalazłam była, tradycyjnie już, spisywana przez dwóch policjantów, którzy odgradzali ją od Parady. Przywitałam się z nią, ucieszyłam, że ją widzę, a policjantom powiedziałam, że pani jest przy Paradzie zawsze, Parada bez pani to pół parady, że my się PRZYJAŹNIMY i niech się zajmą kimś groźniejszym. Np. panami z ONR-u, którzy na pewno w okolicy gdzieś są ze swoim “Zakazem pedałowania”, który obraża nas zdecydowanie bardziej niż informacja, że współżyjący ze sobą mężczyźni nie odziedziczą Królestwa Bożego.
Najmniejsza z mniejszości
Czy Pani Prześcieradełko to radosny folklor czy szkodliwy fundamentalizm? Nigdy nie była agresywna, nie krzyczy nie wymachuje swoimi plakatami. Stoi nieruchomo. Może to moje myślenie życzeniowe (albo twarda ręka prokuratora), ale zniknęły z jej plakatów hasła antysemickie i już nie nazywa nas morderczyniami, tylko wzywa do modlitwy za dotkniętych syndromem poaborcyjnym.
Na pewno jest przekonana, że czeka nas wszystkich potępienie i trochę ją to martwi. Wspiera Kościół, ale już niekoniecznie obecnego papieża (plakat: Czy Bergoglio jest homoseksualistą?), ale czy jest jej po drodze z tymi, którzy ruch LGBT dyskryminują faktycznie? Nie jestem pewna. Myślę, że za posła Piętę nawet by się nie modliła. Potencjalni zwolennicy wiedzą, że ich ośmiesza, a od 10 lat, od kiedy ją fotografuję nie znalazł się wśród nich fundamentalista chcący stanąć z nią i pomóc trzymać plakat
Czy utwierdza fundamentalizm z Polsce? Nie, płynie na jego fali. Fundamentalizm z Polsce utwierdzają przepisy, miliony złotych przeznaczane na Kościół, radio z Matką Boską w logotypie i kilka naprawdę szkodliwych organizacji, ale nie samotna starsza pani. Mam zresztą nieodparte wrażenie, że życzliwość i humor znacznie lepiej działa niż ostracyzm. Pod Gazetą Wyborczą stała w deszczu i nie szyderstwo sprawiło, że zwinęła plakaty, ale to, że ktoś jej wyniósł kubeczek herbaty z korporacyjnego automatu. Powiedzieliśmy jej wtedy, że jeden z jej idoli kazał zło dobrem zwyciężać.
Unikam pokusy diagnozowania i oceniania. Trochę mnie śmieszy, a trochę mi jej żal. Jeśli bronimy mniejszości i jej prawa do wypowiadania się, to nie da się być mniejszą mniejszością niż jedna osoba z plakatem. I tak sobie myślę, że na następnej manifestacji zapytam ją o kilka rzeczy.