I wtedy ja z wrodzoną ekspresją mówię

— I jestem grzeczna, jak proponują mi chińskiego lekarza, który daje ziółka za ciężkie pieniądze i leczy wszystko, tylko, że nie, albo wszystko mające glony, które uzdrawiają z SM, i tylko ja i Pani Bozia wiemy ile mnie kosztuje uprzejme kiwanie głową, „aha, to bardzo ciekawe” oraz „wiesz, ja raczej leczę się medycyną konwencjonalną i JAK WIDAĆ działa”, bo mam ochotę tupać i krzyczeć SPIERDLAJ ZJEBIE.

I wtedy widzę, że koło kampera, tak ze dwa metry, a wszysko pootwierane, przechodzi pan wracający z cmentarza pod którym akuratnie parkowałam i jest absolutnie przekonany, że dwa ostatnie słowa są do niego, tylko nie wie dlaczego i zaczyna go to męczyć, bo tylko patrzył na kampera.

Może powinnnam go skontaktować z tym kurierem, któremu kiedyś otworzyłam drzwi i na schodach z uśmiechem bardzo uprzejmie powiedziałam:
— Dzień dobry. Gdzie leziesz kurwiu.

Nie wiem, czy mi uwierzył, że ostatnie zdanie było do kotka, który usiłował na klatkę schodową.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

Dodaj komentarz