Womansplaining

Pan od odnawiania mebli wnosi stół przez wąskie drzwi.
– Chyba bokiem i musi się pan tak złamać, bo się nie zmiesci… – mówię, bo chcę być pomocna.
Pan, który nie jeden stół, przez niejedne drzwi już wnosił patrzy na mnie dość ponuro i mówi:
– To chyba womansplaining. Należy się nam…
Wzruszam ramionami, zaraz womansplaining.
– Niech się pan nie przejmuje, jestem czwartym pokoleniem matriarchatu – wyjaśniam pogodnie.

Meble weźmie.

Szpital. Przegląd. (Spoiler: przeszłam)

Ja: przez skomplikowany tryb życia grymaszę przy terminach i wybłagałam przesunięcie odbioru leków o dwa tygodnie, żeby nie wracać do Polski w lutym.

Moja najlepsza neurolożka wertuje kalendarz: Pani jest opóźniona?

Ja: Mówią, że nie… Ale to pani jest lekarzem…

Moja najlepsza neurolożka: umiera.

Beskidy. Stoję na tarasie i kontempluję krajobraz banalny w urodzie, ale kojący.

Poziom zadowolenia 9/10. Na podwórko wchodzą dwie osoby…
– Kto pani zdaniem jest źródłem szczęścia i zrozumienia w rodzinie?
– Pierzasty wąż Quetzalcoatl.
– Słucham!?
– Moim zdaniem źródłem szczęścia jest pierzasty wąż Quetzalcoatl.
– Tak pani zatem uważa.
– Tak. Właśnie tak uważam.
– Do widzenia.
– Do widzenia.