- Załóż najtańsze, najlepiej darmowe, konto w dowolnym banku, ale nie tym gdzie masz to na które wpływa pensja.
Im dłużej będzie szedł na nie przelew tym lepiej. - Wyrób do tego konta kartę. Na mojej musi być co miesiąc wydatek co najmniej 100 zł, żeby była darmowa.
- Tę kartę podepnij do wszystkich możliwych usług (paypali, allegrów, payu, sklepu GooglePlay i gdzie się da)
- Na karcie nic nie masz — PROFIT.
Żeby kupić cokolwiek musisz przelać pieniądze na tę kartę, a to trwa i chwilę się księguje. - Ustal miesięczny limit kasy na rozkurz. Patrz punkt 2.
Zawsze istnieje ryzyko, że zapłacisz przelewem z „dużego” konta. Ale wystarczy sobie wbić do głowy, że Z Tego Konta Nie Płacę Za Zabawki. Podobnie działa też podobno karta przedpłacona, ale jakoś nie miałam serca się tym zainteresować.
To pisałam ja, człowiek, który uwielbia kupować ciuchy w kolorach odlotowych w outletach sklepów górskich. Kota nie kupiłam, nazywa Mak i jest kotem ściankowym z Makaka. Nie wspina się, ale pozwala się wspinaczom miziać po brzuszku.


