Szczęśliwie Mazury nie wygrały. Zadałam sobie trud i ku zdumieniu hurrapatriotów, pracowicie głosowałam na Amazonkę. A dlaczego? To akurat dosyć proste. Zdumiewa mnie tylko fakt, że w akcję dobicia Mazur włączyli się artyści, politycy i ludzie, na pierwszy rzut oka umiejący wnioskować.
Mazury nie są żadnym cudem, a już na pewno nie większym niż kilkaset tysięcy kilometrów kwadratowych Finlandii, z czego 10% to wody śródlądowe. Mówiąc krótko, dla nas Mazury są cudem, ale przywieziony tu Fin umrze ze śmiechu, że wytrząsamy się nad całkiem zwyczajnym spłachetkiem
Mazury są brzydkie, bo małe. Ponieważ każdy warszawiak chce mieć tu daczę, a prawo budowlane i ustawa o ochronie środowiska, to raczej luźne sugestie niż prawo, Mazury wyglądają, jak wyglądają — są upstrzone paskudnymi latyfundiami tuż przy linii brzegowej.
Mazury są nasze, jeszcze kawałkami dzikie i piękne. Jeśli ogłosimy je cudem przyjedzie tu jeszcze więcej ludzi. Owszem dacze warszawiaków zyskają na wartości jako nieruchomości, stojące na terenie Cudu Natury, ale gdzieś trzeba będzie wybudować hotele dla zagranicznych gości, którzy z całkowicie niezrozumiałych powodów nie chcą mieszkać w wynajętym pokoju u pani Kazi, z dostępem do łazienki gospodyni, gdzie można zwiedzać suszącą się jej zdumiewającą bieliznę, i ciepłą wodą w soboty. Przez godzinę. Ergo na miejscu dacz warszawiaków staną wielkie hotele, które w związku ze wspomnianymi luźnymi sugestiami będą spuszczały ścieki do jezior i dumnie eksponowały pastelowe elewacje i okna z PCV w linii brzegowej. Las jest przereklamowany.
Jak już będziemy mieć te hotele, ewentualnie przekonamy gości zagranicznych, że pokój kątem u pani Kazi ma wartość dodaną jak mieszkanie w rezerwacie Indian, to oni faktycznie przyjadą. I będzie ich dużo. Po lesie przejdą tysiące stóp, na wodę wypłynie tysiące łódek, wyrzucających tysiące śmieci, robiące tysiące kup i odpalające tysiące wzmacniaczy z muzyką. Nie mam raczej fobii społecznej, ale na myśl o tym robi mi się słabo.
Nie chcę, żeby Mazury rozkopano i budowano tam drogi. Co nie znaczy, że drogi by się nie przydały, ale jak zaczniemy, to patrząc na to jakie mamy tradycje budowlane w Polsce, przez następne dziesięć lat wszystkie dojazdy na północ będą nieprzejezdne. A, że przy okazji sołtys wytnie kilka hektarów, żeby powiększyć areał szwagra. Życie. W Polsce.
Jednym słowem — wszystkie osoby, które zagłosowały przeciwko Mazurom, uratowały nam przepiękny kawałek kraju. Dziękujemy.
Trudno nie zgodzić się z tym wpisem.
PolubieniePolubienie
W Polsce w ogóle panuje jakiś huraoptymizm z wpisywaniem na światowe listy. Najchętniej każdy krzaczek by wpisano listę Natura 2000, każdy starszy budynek na listy UNESCO… A że potem nie można przeprowadzić drogi, albo wyremontować sensownie budynku szkoły*, to się będziemy martwić potem.
uczyłem się właśnie w takiej szkole
PolubieniePolubienie
z tego samego powodu ciesze się, że Warmia nie jest zbyt popularna, drogi tam kręte i dziurawe jak na Mazurach, ale jeziora pochowane w lasach trudno odnaleźć a i turystyka obejmuje raczej Olsztyn nie wychodząc dalej. I dobrze. Bo pewnie, że turystyka to pieniądze dla regionu, ale żyć się tam już nie da że o odpoczynku nie wspomnę. Wystarczy popatrzeć na Tatry, gdzie przecież trzeba się jednak nieco wysilić by wejść wyżej, żeby sobie i innym gratulować,że tym razem nie padło ani na Mazury ani tym bardziej na Warmię.
PolubieniePolubienie
To samo na Suwalszczyźnie. Mało turystycznie, brak industrializacji, puste drogi przez Morenę.
PolubieniePolubienie
Otóż to. Też mi się nie podobała ta nachalna reklama, że to niby taki cud natury, 8-my cud świata niemalże. Z tą Finlandią dobre porównanie. Tam żeby zachować przyrodę i dzikość nikt by nie pozwolił budować megakurortów nad brzegami jezior. A w PL? Wystarczy przejechać się do Mikołajek.
PolubieniePolubienie
No ale Amazonki to mogłaś nie dobijać.
PolubieniePolubienie
Siostro!
Jako mieszkaniec Prus Wschodnich stwierdzam, że o ile sam pomysł startu i darmowego wylansowania regionu nie jest głupi, o tyle rozpaczliwe chęci wygrania w konkursie przyprawiały mnie o gęsią skórkę. To, o czym pisałaś, to mógłby być korzystny bieg wydarzeń, bo mając dostęp do informacji lokalnych spodziewałbym się czegoś znacznie gorszego.
PolubieniePolubienie