Dramatyczne podwyżki cen leków…

Doprowadza mnie do białej furii labidzenie biedactw, którym podwyższono ceny za leki z 3,20 do 26 zł. Niektórym nawet do 120 zł (ojezu, niemam, niemam!!!111 Laboga).
A ja chciałabym płacić za leki nawet 400 zł miesięcznie. Pewnie dałabym radę z pomocą najbliższej rodziny płacić nawet 1400. Niestety przyszło mi nieść na karku ekskluzywną chorobę wykształconych, białych kobiet z północy. Koszt leczenia — od 3500 zł miesięcznie w górę. Co wy, (…), wiecie o cenach leków?

Krajowy Konsultant ds. Neurologii udał się zapewne na narty, gdyż nie widziałam go walczącego o prawa swoich pacjentów, których nie stać na leczenie.
Całkiem niedawno uchwalono nowe zasady refundowania. Chorzy na stwardnienie rozsiane mało nie wyzdrowieli ze szczęścia klaszcząc w sztywne rączki, bo ustawodawcy zgodzili się (łaskawcy) na refundowanie leków osobom powyżej 40 roku życia. Do tej pory, jeśli przekroczyłeś czterdziestkę, to pozostawało ci zbierać 1% [1], prostytuować się (niezagospodarowany rynek wielbicieli paraplegików) albo czekać spokojnie na wózek (jest refundowany bez ograniczeń wiekowych) i rentę (to się państwu bardziej opłaca niż moje PKB).

Postanowili też wydłużyć czas refundacji z trzech do pięciu lat. Jak wiadomo stwardnienie jako nieuleczalna choroba ma szansę cofnąć się po dwóch latach. Mamy taką ilość polskich kandydatów na świętych, że mogli by się wreszcie zabrać do roboty z tymi cudami. Ułatwiłoby to procesy beatyfikacyjne, usprawniło służbę zdrowia i współpraca ze świętymi jest łatwiejsza niż z NFZem, a skuteczna porównywalnie. O tym, że w cywilizowanym świecie całkiem nieodległej Europy Zachodniej refundują leki „dopóki pomagają”, możemy zapomnieć albo zorganizować jakąś turystykę zdrowotno-matrymonialną.

Tak więc, walczmy o diabetyków, onkologicznych, osoby po transplantacjach. Są efektowni. Umierają. Cukrzyków jest w Polsce 120 razy więcej niż SMowców. To 120 razy więcej wyborców, do tego takich co mają mniejsze trudności z dostaniem się do urny. To, ze bez leczenia umiera się na jedno i drugie nie ma, jak widać, specjalnego znaczenia. Na SM, niestety, umiera się wolniej i w między czasie zalicza nieinwazyjny etap robienia pod siebie. Pampersy są refundowane.

Dla ciekawych małe podsumowanie cen leków:

Avonex – interferon beta 1a produkowany przez firmę Biogen , zaakceptowany w 1996 r.
Podaje się przez zastrzyki domięśniowe jeden raz w tygodniu. Z objawów ubocznych objawy grypo podobne u części przyjmujących. Rzadziej niedokrwistość i podwyższone enzymy wątrobowe. Koszt roczny 10.400 dolarów.

Betaseron – interferon beta 1 b wytwarzany przez firmę Berlex, zaakceptowany od 1993 r. Wstrzykiwanie co drugi dzień podskórnie.
Objawy uboczne grypo podobne występujące po jakimś czasie. Miejscowa reakcja u 5 %, rzadko podwyższone enzymy wątrobowe. Roczny koszt – 12.544 dolarów.

Copaxone – gratilameracetate zaakceptowany od 1996 r., produkowany przez firmę Teva. Wstrzykiwanie codziennie, podskórnie. Uboczne działanie – reakcja miejscowa i rzadko reakcja bezpośrednio po iniekcji występująca jako niepokój, ucisk w klatce piersiowej, krótki oddech i zaczerwienienie co trwa 15-30 min. i potem ustępuje.
Koszt – 11.280 dolarów rocznie.

Rebif – interferon beta 1 a produkowany przez Serono, zaakceptowany w 2002 r.
Podawanie – 3 x w tygodniu w iniekcji podskórnej. Działanie uboczne – objawy pseudogrypowe, objawy w miejscu wstrzyknięcia i rzadziej spotykane nieprawidłowości enzymów wątrobowych i czasami zmniejszenie liczby czerwonych i białych krwinek
Roczny koszt – 13.875 dolarów.

Powyższe leki nie leczą. SM się nie leczy, można tylko trzema metodami powstrzymywać postęp choroby. Pierwsza to powyższe leki, które negocjują z moimi limfocytami T pakt o nieagresji. Druga to sprawność fizyczna, tu szczęśliwie spadam z wysokiego konia, ale zawdzięczam to burzliwej młodości i własnej rodzinie, a nie NFZowi. A trzecia to pilnowanie własnej głowy, żeby nie uznać się za nieuleczalnie chorą kalekę, czyli aktywność zawodowa, normalne życie i nieużalanie się nad sobą. Trzecie jest tanie, ale chyba najtrudniejsze.

[1] Tak korzystając z okazji, jakby ktoś ma ochotę dołożyć mi do pampersa, to tutaj są dane do mojego 1%:
Numer KRS
0000083356

[pole dodatkowe]
Mam Szansę – Anna-Maria Siwińska

Osobom, które mnie poratowały w zeszłym roku — dziękuję. Trzymam się również dzięki Wam.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

3 myśli na temat “Dramatyczne podwyżki cen leków…”

  1. Prócz podwyżek, zamieszania z listą leków refundowanych, państwo sponosoruje jeszcze eutanazję: brak dostępu do leczenia ludziom coraz starszym i coraz bardziej niedołężnym. Wiem co mówię: matka od tygodnia nie jest w stanie dostać się do lekarza w celu przedłużenia recepty na lek, który pozwala jej oddychać. O szóstej musiałaby stanąć w kolejce.
    Jest jeszcze ambulatorium Falck gdzie każdy chory jest traktowany jak zło konieczne – i to bez żadnej osłony jest okazywane i akcentowane, pomoc polega na burknięciu – do przychodni prosze się zgłosić.
    No i jest jeszcze pogotowie, które owszem przyjedzie do samotnej staruszki, ale widząc ją w progu od razu rzuca – wezwanie bezzasadne, pani przecież chodzi- ignorując fakt, że staruszka do drzwi się dosłownie doczołgała, bo nikt inny tych drzwi by wszak nie otworzył…
    A do tego jeszcze jeden fakt: w regionie sztokholmskiem w 2011 roku przybyło 3000 imigrantów, w tym prawie 2000 to Polacy.
    Ktoś jeszcze chce mi powiedzieć coś „o zielonej wyspie w kryzysie”, o wzroście PKB, cudownym rozwoju i polepszaniu się standardu życie w kraju nad Wisłą ?
    Coraz częściej się cieszę, że mnie tam nie ma. I nachodzi mnie refleksja : komuniści byli głupi- było najpierw pozwolić na demokrację i gospodarkę rynkową – potem już by ich wszyscy kochali, to znaczy ci, którzy jeszcze by żyli i mieszkali w tych granicach.

    Polubienie

  2. moja wlasna matka, rocznik ’39, ciagle pracuje, ergo mimo emerytury ma odprowadzane wszystkie skladki na ZUS, od kilkunastu lat nie byla u panstwowego lekarza, bo twierdzi, ze jest za stara, zeby wstawac o 5, a potem spedzac pol dnia w przychodni. Wiem o czym mowisz.

    Polubienie

  3. Falc? Beznadzieja. Nie rozpoznali u mojej matki wylewu do mózgu.
    Ja mam szczęście być zapisaną do przychodni niepublicznej przy szpitalu i zapisuję się bez problemu dowolnego dnia o dowolnej porze na dowolny termin. Mało tego, są tutaj ciagłe dyżury nocne i świąteczne.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do takajedna Anuluj pisanie odpowiedzi