Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni

Zapisałam się do stowarzyszenia pacjentów, chorujących na to samo co ja. Mam źródło informacji, możliwość zbierania 1%, ułatwienia w zabiegach, rehabilitacji i pomoc w nagłych przypadkach. A poza tym w kupie, jak by nie mówić, raźniej. Ale ja nie o tym.

Poza www organizacja ma biuletyn informacyjny. Wielkie słowo biuletyn. To skserowana, złożona na pół kartka A4 z informacjami o spotkaniach, wykładach, zajęciach i innych imprezach typu rejs statkiem czy lot balonem. Wszystko za darmo albo za bardzo nieduże pieniądze. Stowarzyszenie jest OPP plus zapewne ma jakieś dotacje, więc ma z czego organizować i chętnych też ma. Ja raczej nie korzystam. Kiedyś wzięłam udział w konkursie fotograficznym, wygrałam i dostałam gorzką czekoladę. To pozwala zlokalizować pozycję stowarzyszenia na ringu wolnego rynku.

Patrzę na nich z sympatią. Pomagają, raz do roku przysyłają mi kalendarz, raz na kwartał informacje, są mili i pochylają się nad biednymi chorymi, których z dużym rozbryzgiem olewa NFZ. Za dużo nie zrobią, bo jak wielokrotnie wspominałam, najtańsze leki to 3000 zł miesięcznie, ale przynajmniej w miarę postępowania choroby mozna sobie pójść i obejrzeć, że innym też jest źle i wspólnie ponarzekać.

I tak raz na kwartał, jak przychodzi informator, mimo najszczerszej sympatii, zaczynam być zła w połowie trzeciej z czterech stron, gdzie zaczynają się plany wakacyjne i oferowane wycieczki. Tamże czytamy: pielgrzymka do Rzymu w programie msza na grobie Błogosławionego oraz audiencja generalna (jeśli będzie możliwość — rozumiem, jeśli Jego Świątobliwość do tego czasu nie przeniesie się do zwierzchnika). Plus zwiedzanie kilku kościołów i Muzeów Watykańskich. Z obiektów pozasakralnych — place i fontanny.

Zaledwie miesiąc później można się wybrać na rekolekcje ignacjańskie. Specjalnie dla chorych. Bardzo słuszna decyzja. Przy stanie naszej służby zdrowia, nieodzowną cechą każdego pacjenta, a już szczególnie chorego na nieuleczalną chorobę przewlekłą, jest cierpliwość. Dużo cierpliwości. Codzienna modlitwa o zdrowie też na pewno nie zaszkodzi, zwłaszcza, że często jest to jedyna dostępna metoda leczenia.

Zaś wczesną wiosną chorzy za niewielką opłatą mogą udać się na pielgrzymkę do Częstochowy. W programie msza w kaplicy cudownego obrazu. Jak nie pomoże Błogosławiony Rodak, zawiodą rekolekcje, niezawodna może okazać się Najświętsza Panienka.

Z wielu paskudnych cech, które dostałam na wyposażeniu, najbardziej cenię ten zakątek mojego mózgu, który pozwolił mi nie nawrócić się gwałtownie w momencie otrzymania kłopotliwej diagnozy. Szukanie pomocy u czynników nadprzyrodzonych jest reakcją tak ludzką i naturalna, że ją rozumiem i nawet trochę się dziwię, że udało mi się wybronić. Mimo wszystko cieszę się, że dany mi na wyposażeniu racjonalizm i brak wiary w możliwość interwencji dowolnie wybranej Bozi w stan mojego zdrowia.

Ja to racjonalne miejsce w mózgu mam. Przypuszczam, że nie tylko ja. Szanuję tych, którzy uważają, że poprawę zdrowia zawdzięczają modlitwom. Jestem wdzięczna tym którzy modlą się za moje zdrowie. I dziwię tym, którzy nie mają żalu, że po modlitwach i pielgrzymkach ich stan zdrowia się nie poprawia. Bóg kocha cierpiących.

Żałuję tylko, że stowarzyszenie chorych nie ma do zaoferowania żadnej wycieczki nie połączonej z modlitwą. Nie oferuje nic ateistom, Żydom, prawosławnym i protestantom. Żałuję, że pępowina łącząca nas z Kościołem, nie jest pępowiną, bo ta wymaga jednego zdecydowanego cięcia i pielęgnacji kikuta, żeby się nie zaczęło paskudzić, ale plechą przerastającą nasze społeczeństwo w tak wielu miejscach, że odgrzybienie będzie trwało bardzo długo.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

6 myśli na temat “Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”

  1. A nie jest tak, że oni wierzą, że to pomaga, a wycieczka jest tylko przy okazji? Ew. udają, że wierzą, że pomaga. Jakby się okazało, że pieniądze z OPP przewalane są na zwykłe wypoczynkowe wycieczki, to pewnie smród by się zaczął.

    Polubienie

  2. Zastanawia mnie tylko założenie, że jakieś odgrzybianie jest potrzebne… Bieżący stan rzeczy wydaje się większości zainteresowanych odpowiadać.

    @rozie: Nie wydaje mi się, żeby miał być z tego jakikolwiek smród. Nie wiem co prawda o jakiej chorobie mowa, ale w wielu przypadkach „zmiana klimatu” jest regularnie wskazywana przez lekarzy.

    Polubienie

  3. @rozie na „pielgrzymkę” do Rzymu jadą jak my w latach ’80 — nie było innych możliwości.
    To nie jest darmowe, tylko jak sądzę lekko dofinansowane.
    A smrodu należy

    @Remigiusz — na szczęście ta większość jest coraz mniejsza.

    Polubienie

  4. @lrem: Myślę, że jednak byłby smród, gdyby okazało się, że pod pozorem leczenia i pomocy chorym wysyłano ludzi na wycieczki na Karaiby w celach czysto rozrywkowych.

    @siwa: Wchodzisz w sferę gdybania. Oraz: nie dokończyłaś myśli.

    Polubienie

  5. Do smrodu należy przywyknąć. Jest wszędzie gdzie się pojawia jedna złotówka.
    Mnie przeszkadza, że wysyła się ludzi na pielgrzymki. Karaiby pewnie też by mi jednak przeszkadzały, ale między modlitwą a egzotycznym burdelem jest kilka możliwości.

    Co do sfery gdybania — a Ty jak rozumiem wywody na temat smrodu etc. opierasz na precyzyjnych badaniach naukowych? Halo. Gdybamy, so what?

    Polubienie

  6. „Mnie przeszkadza, że wysyła się ludzi na pielgrzymki” – w sumie czemu przeszkadza? Pielgrzymka, czy też bardziej – religia może pełnić rolę terapeutyczną, szczególnie, że spora część zgonów spowodowana „nieuleczalną chorobą przewlekłą” to samobójstwa. Religia w wydaniu czynnym im zapobiega, a przytłaczająca większość zainteresowanych jest podatna na ten rodzaj terapii. Muzea zawsze są ciekawe, a kościoły można traktować w kategoriach czysto estetycznych. Zresztą, chyba nawet katolicy nie zwiedzają kościołów na tego typu wycieczkach po to, by się w nich modlić?

    Gdybanie w temacie „czy dofinansowanie wycieczek wypoczynkowych będzie odebrane negatywnie” jest nieuniknione i słabo sprawdzalne. W przeciwieństwie do porównania kosztu wycieczki do Rzymu z OPP (czyli z dofinansowaniem) i dowolnego biura podróży (bez dofinansowania).

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do rozie Anuluj pisanie odpowiedzi