Powrót kierowcy marnotrawnego

Zawsze po powrocie z zagranicy, szczególnie kiedy jadę samochodem i szczególnie, kiedy przejeżdżam około dziesięciu tysięcy kilometrów, marzy mi się, że chciałabym żyć w kraju, w którym przestrzega się przepisów ruchu drogowego.

Nie wyprzedza się na trzeciego, nie przekracza prędkości. Nie jeździ po pasach oznaczających kawałki jezdni, po których jeździć nie można. Nie parkuje ani na chodnikach[1] ani na ścieżkach rowerowych. Gdzie linia ciągła oznacza, że jeżeli zmieniam pas zaraz za ową linią ciągłą, to nic mi się nagle za plecami nie pojawi, bo się śpieszy.

Chciałabym, żeby zmiana pasa nie była rosyjską ruletką wpuści/nie wpuści. Chciałabym, żeby wyrzucenie kierunkowskazu oznaczało, że chcę zmienić pas, a nie, że mam fanaberię, żeby wjechać przed kogoś i być pierwsza. I żeby jak w cywilizowanym świecie wystarczało, żeby pierwszy jadący samochód zwolnił i mnie wpuścił.

Chciałabym, żeby pas skręcający w prawo był pasem skręcającym w prawo, a nie przyspieszeniem dla tych co jadą prosto i nie są takimi frajerami, żeby czekać na środkowym. Przy okazji chciałabym też, żeby pas środkowy, który jedzie prosto nie był skrótem do skręcania w lewo/prawo, dla tych, którzy nie są takimi frajerami, żeby stać na pasie lewym (pozdrawiamy skrzyżowanie Gagarina z Czerniakowską).

Chciałabym, żeby na autostradach ludzie myśleli. Jest taki sprytny myk, że jeśli ktoś wyjeżdża z parkingu na autostradę, a lewy pas jest wolny, to kierowcy automatycznie zjeżdżają na ten lewy pas, żeby włączający się miał łatwiej. O ile nie są Polakami.
Chciałabym, żeby były autostrady i żeby były to autostrady trzypasmowe.
Chciałabym, żeby komunikaty na tablicach nad autostradami i ulicami informowały, a nie codziennie wyświetlały z automatu to samo. Przez informacje rozumiem napis „Opóźnienie w tunelu — 12 minut” a nie „Utrudnienia przed Ludną”.

Chciałabym, nie bać się, że buc, który uzna, że nieprawidłowo zmieniam pas nie zjeżdżał za mną i nie próbował wykorzystać przewagi fizycznej, bo samym intelektem w tej sytuacji za wysoko nie podskoczę.
Chciałabym, żeby mandaty i punkty były na tyle dotkliwe i na tyle dostosowane do sytuacji finansowej, żeby zniknęła grupa, która ma szczerze pod wydechem, że zapłaci 500 zł.
Przy okazji chciałabym też, żeby przepisy, znaki i ograniczenia były ustalane przez ludzi myślących, ale to już temat na osobne gorzkie żale…

I solennie, jak co roku przyrzekam zacząć naprawianie świata od siebie.

[1] wiem jak można.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

14 myśli na temat “Powrót kierowcy marnotrawnego”

  1. i właśnie dlatego dobrze było jak nie każdy mógł sobie pojechać gdzieśkolwiek…Pojedzie taka, naogląda się dziwnych tubylczych obyczajów a potem chce stosować. Wolność Polakowi ograniczać, prawo narzucać, jeszcze czego ?
    Lepiej było w chałupie siedzieć, harlekiny czytać, a w życie to ostatnią stronę lektury wprowadzać

    Polubienie

  2. Niach, niach, niach, leminga w Was tu czuje, mojo Wy Siwo.
    Ulanskiej fantazji nie cenicie, tego oporu przeciw lze wladzy, cywilizacja smierci Wam odpowiada.

    Polubienie

  3. I penis odpowiednich rozmiarów bez potrzeby protezowania.

    Veto wobec takiej maskulinizacji. Przede wszystkim trzeba anty-blondykowatego rozumu, który jest w stanie ogarnąć koncept, że prowadząc samochód nie rozmawia się jednocześnie przez telefon i nie wjeżdża się na rondo, wymuszając pierwszeństwo, żeby zaraz potem zatrzymać się na tym rondzie (po cholera wie co), cały czas rozmawiając przez telefon a potem radośnie zjechać pod dziwnym kątem. Cały czas rozmawiając przez telefon.

    I nie, to nie są odosobnione przypadki.

    Polubienie

  4. A to czego nie należy robić prowadząc samochód to temat na osobny wpis.
    I akurat rozmowa przez telefon jest na końcu tej listy. Znam rzeczy głupsze i niebezpieczniejsze.

    PS. Widuję facetów rozmawiających przez komórkę w samochodzie.
    I obie płci (ze szczególnym uwzględnieniem tzw. dziadyg) robiące wszystko o czym piszesz, bez konieczności rozmawiania przez komórkę.

    Polubienie

  5. Veto wobec takiej maskulinizacji

    I jeszcze jedno — to stereotypy, ale jakże prawdziwe.
    Kobiety częściej jeżdżą głupio i przez to ryzykownie, a mężczyżni tak ryzykownie, że aż głupio.

    9:1 wyprzedzających na trzeciego, najeżdżających Ci na ogon, migających światłami będzie facetem.
    9:1 Blokowania pasa, nieumiejętnej obsługi ronda, czy parkowania na 15 rzutów będzie kobietą.
    (źródło: obserwacja własna)

    Polubienie

  6. stereotypy

    Jednakże, to w sytuacji w której dochodzi do kolizji, to: samochód należy do męża/konkubenta, który mieszka na drugim końcu Polski i jest nieuchwytny. Kierowca-kobieta nie ma ze sobą ubezpieczenia. Tracę długie godziny w oczekiwaniu na miśki, które nawet na hulajnogach nie przebiją się zbyt łatwo przez korki. W tym czasie kierowca-kobieta chce odjechać, w końcu zostawia samochód i idzie na piechotę po dziecko do teatru. WTF? Ja w szoku nie dokonuję „obywatelskiego zatrzymania”, za co policja mnie… Poucza.

    Nigdy z kierowcą-mężczyzną nie miałem takich dziwnych przygód. Z kobietami niestety nader często, nie tylko jako poszkodowany, ale także jako świadek. Dziennie robię po kilkadziesiąt kilometrów stołecznymi ulicami.

    To mężczyźni mają za krótkie penisy za kierownicą? Tak, bo w końcu „kobieta za kierownicą” to już samo w sobie jest stereotypem, prawda?

    Źródło: kilometry za kółkiem.

    Polubienie

  7. E, za próbę uchylenia się od to próbowałabym dokonać obywatelskiego zatrzymania. Inna rzecz czy przy moich warunkach fizycznych byłoby to skuteczne…
    Raczej zostawiłabym oba samochody i panią doprowadziła na najbliższy posterunek/patrol.

    Serio tak często zdarza Ci się stłuczka z kobietą bez dokumentów?
    Inna rzecz, że to dalej podpada pod głupotę/niefrasobliwość/brak znajomości przepisów, a nie kozakowanie i ryzykowne zachowania.

    Polubienie

  8. Serio tak często zdarza Ci się stłuczka z kobietą bez dokumentów?

    W ciągu 3,5 miesięca 2 kobiety bez OC wjechały we mnie. W ciągu 1,5 miesiąca raz byłem świadkiem w sprawie, gdzie kobieta jeździła radośnie bez OC – nie to, że nie miała przy sobie, w ogóle nie wykupiła.

    Chyba można nazwać to „często”.

    Kozakowanie? To prędzej można spotkać na autostradach, w mieście niezależnie od płci każdy się próbuje każdemu wepchnąć, groźną miną twierdzić, że to adwersarz jedzie źle, jest głupi etc. Własne obserwacje.

    Na autostradach doświadczam czegoś zupełnie innego: kierowcy namiętnie używają lewego pasa do wyprzedzania sznurkowego, jadąc tym lewym pasem non stop 110 km/h, blokując za sobą tych, którzy jeżdżą trochę szybciej. Rozumiem kierowców ciężarówek, jeździłem z nimi sporo, kiedy jeszcze namiętnie łapałem stopa – oni mają te tempomaty i wyprzedzają się dość długo. Ale dostawczak czy panda z silnikiem 1,1 – na lewym pasie to już porażka. Zamiast zjechać choć na chwilę na prawy pas, ten jedzie dzielnie i wyprzedza po 15 samochodów na raz, które jadą grzecznie te 90 czy 100 km/h, nie ustępując nikomu (poprawka logiczna: wyprzedzający nie ustąpi nikomu, chociaż ma możliwość wjechać na chwilę na prawy pas między wyprzedzane samochody i przepuścić kierowców którzy mają trochę więcej mocy i 110 km/h to dla nich korek na lewym pasie autostrady). I tu nie zauważyłem, żeby występowała jakakolwiek korelacja w zależności od płci.

    Polubienie

  9. A tak serio serio – nie przesadzacie z tym zatrzymaniem sprawcy kolizji? Są telefony z aparatem/kamerą, można nagrać. Jak ktoś ma dziecko (wiek nieznany) w teatrze/przedszkolu/whatever i nie ma kto go odebrać, to się specjalnie nie dziwię, że nie będzie czekać aż policja łaskawie skończy żreć kebaby i ruszy tyłki popracować. Bo to, że nie są tam w ciągu ok. kwadransa, to wyłącznie ich niejchciejstwo i gdyby chodziło o wypadek, nie stłuczkę pewnie „by się dało”.

    Polubienie

  10. Ja bym pojechała na policję, ew. z pania po dziecko i wróciła na miejsce stłuczki. Problem jest w tym, że gramy czasem o kilka tysięcy złotych z ubezpieczenia, a jak pani się wyprze, a nie mamy AC to leci z pensji. Z AC też zresztą wali po kieszeni, ale mniej.

    Polubienie

  11. No ja rozumiem, że jedzie, ale auto zostaje, czyli jedzie np. taksówką. A to, że mówi, że zwija się nie czekając na policję i jedzie po dziecko nagrywamy komórką.

    Jak chce odjechać samochodem to pewnie nagranie też wystarczy. I mamy do czynienia z ucieczką z miejsca kolizji. Telefon na policję, że ucieka i że zachowuje się dziwnie (hehe, skoro ucieka, to dziwnie, zresztą 90% ludzi będzie się dziwnie po kolizji zachowywać) i have fun.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do takajedna Anuluj pisanie odpowiedzi