Jak to z Nokią było

W sobotę zadzwonił do mnie Plus GSM. Nawet nie tyle Plus, co jakiś re-seler i nie tyle do mnie, co do tej damy, co jest moją macią. Ponieważ mać potrzeby telefoniczne ma mniej wysublimowane niż ja, przedłużenie umowy w zamian za telefon w jej przypadku sens ma. Matka przybieżała do mnie, żebym rozmowę przeprowadziła, telefon i taryfę jej dobrała i całość dopięła, bo jej potrzeby znam lepiej niż ona i dialektem władam. Miła panienka, która się przedstawiła jako Monika Leszczuk/ak[1], zastrzegła na wstępie, że rozmowa będzie nagrywana. Postrzegam to obecnie jako bardzo cenną informację. Trochę mnie zdziwiło, że dzwonił kierunkowy +71, ale nie bądźmy drobiazgowi, dolnośląskie też musi z czegoś żyć.

Przeprowadziłyśmy miłą rozmowę, pani Monika okazała się pomocna i kompetentna. Do tego stopnia pomocna, że zdecydowałam się umowę mojej matce przedłużyć, taryfę nieco obniżyć, pakiet internetowy dokupić i telefon zamówić. Nokia 302 Asha za 49,90. Sama przyjemność. Ustaliłyśmy kolor, sposób przekazania, słowem cud, miód i orzeszki. Ziemne w tym przypadku, o czym za chwilę.

Na fali entuzjazmu, że wreszcie zadzwonił do mnie ktoś, kto wie o czym mówi wypytałam jeszcze panią Monikę o ewentualne przedłużenie mojej umowy. Niestety dalej nie ma opcji mało gada/dużo klika i nie da się zamówić małego abonamentu z dużym pakietem internetowym. Znaczy da się, ale się trzeba przy tym kurczowo trzymać starej taryfy.

Podekscytowani jak tchórzofretki na sterydach umówiliśmy telefon na wtorek.
I tu następuje clou. W poniedziałek w godzinach popołudniowych zadzwonił do maci pan, celem dokładnego umówienia kuriera. Popołudniu, po 16, przywiezie umowę, trzeba podpisać, dziękuję, proszę, buzi, buzi. Ach i jeszcze drobiazg. Telefon kosztuje nie 49,90, tylko 99,90, czy pani się zgadza. Pięćdziesiąt złotych, nie majątek, oczywiście moja nieasertywna matka się zgodziła. Szczęśliwie pochwaliła się tą zgodą w okolicach kolacji, między zmywarką a czajnikiem, mną a Byśkiem, Scyllą i Charybdą. I wtedy eksplodowało piekło.

Nie wiem kto głośniej krzyczał, ja czy Bysiek, ale na dwa głosy (cholerny bachor po mutacji przekrzykuje mnie bez trudu, a do tego ma piwniczny sznaps-baryton), zaczęliśmy matce AKA babce, tłumaczyć, że ma kategorycznie tej umowy nie podpisywać, oddzwonić pod numery, które się wyświetliły i anulować zamówienie, a jeżeli się nie uda uciec z domu.
Mać stawiała nieznaczny opór, bo już się na podmiankę telefonu nastawiła, ale przekonać się dała, zwłaszcza, że przysięgłam uroczyście, że pojadę z nią w Aleje Jerozolimskie i bez żadnych pośredników w Plusie jej telefon kupię. Mimo, że wiąże się to z utratą fragmentu weekendu.

Pięćdziesiąt złotych nie majątek. Telefon za stówkę, nie dramat. Prawdopodobnie, gdyby pani Monika tę stówę zaproponowała mi od razu, to bym ją łyknęła jak młody pelikan. Ale akcja promocja i telefon ze sprostowaniem ceny to zagranie dość paskudne.
Wrodzona dobroć sprawia, że naprawdę, chciałabym wierzyć, że się zwyczajnie pomylili. I nawet dość długo tak myślałam. Do czasu, aż sprawdziłam na stronie Plusa ceny telefonów. Od tego momentu pikanterii całej historii dodaje fakt, ten sam telefon, dla nowych abonentów, w tej samej taryfie kosztuje 69,90, więc doprawdy nie wiem za co nie znany mi konsultant doliczył sobie trzydzieści złotych, ale poczułam się przez chwilę jak klient Amber Gold przed nadchodzącą podróżą.


[1] Nie mam pamięci do nazwisk, ale mam paskudny zwyczaj notowania personaliów rozmówców. Tyle, że niewyraźnie.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

5 myśli na temat “Jak to z Nokią było”

  1. i mnie też plus zrobił podobnie przy ostatniej podmianie telefonu.
    cena miała być w okolicach właśnie 49,90, a w efekcie było koło 100 pln.

    dodając to, jak się u nich obecnie zbiera punkty plusowe, coraz poważniej rozważam pożegnanie się z siecią.
    a w sumie troszku szkoda, bo tyle lat razem.

    Polubienie

  2. Plus się doigra. Ostatnio chamy zaczęły mi wydzwaniać z ofertami. Mimo, że mam potwierdzenie sprzeciwu na komunikację marketingową (czy tam elektroniczną – SMS). Oczywiście dzwonią w fatalnych momentach. I oczywiście z zastrzeżonego, co jest wiochą samo w sobie (to samo robi mBank). Generalnie nie odbieram zastrzeżonych, ale czasem się zdarzy… Również się cieszę, że nagrywają rozmowy, niech no się dodzwonią znowu…

    Przedłużanie abo za telefon praktycznie nigdy nie ma sensu, jeśli stary telefon działa. Ekonomicznie taniej jest mieć prepaid i kupić nowy telefon, jeśli będzie potrzeba.

    A ostatnio dodzwonił się mBank właśnie. Po wcześniejszym wyczynie, gdy ostatnio sprzedali mi usługę i nie rozpoczęli ani świadczenia, ani pobierania opłaty (zgłosiłem formularzem kontaktowym, odpisali na maila, że „dzwoń na infolinię”; oh well, czyli nie sprzedali mi usługi) pewnie nie uda im się nic wcisnąć przez dłuższy czas, ale odebrałem telefon, mimo, że zastrzeżony (czekałem na inny), a dzwoniący nie rżnął głupa i nie pytał czy „rozmawia z właścicielem numeru” (pozdrowienia dla yntelygentów z Plusa, którzy mają zarejestrowany numer w bazie i najwyraźniej nie umieją z tego skorzystać), tylko normalnie się przedstawił i zapytał czy ja przy telefonie. No i oferta kredytu na och-jakich-cudownych warunkach. Uprzejmie się pytam o oprocentowanie. „A bo to się różni” i czy życzę sobie symulację. No sobie życzę, skoro bez s(t)ymulacji nici. Pytanie o PESEL. Tu powinienem się rozłączyć, ale OK… Seria głupich pytań, typu „jaką chciałby pan kwotę kredytu” (na razie żadną, więc proszę o maksymalną), „okres spłaty?” (c’mon, chciałem zobaczyć czy w ogóle mamy o czym rozmawiać). Coś tam wybrałem. Pan rzucił oprocentowaniem, wywołując moją wesołość, głównie czasem zużytym na dojście do tak prostej i zupełnie poza zakresem zainteresowania informacji. Autentycznie, następnym razem oszczędzę wszystkim wydatków i poproszę o maila z ofertą, albowiem jestem wzrokowcem.

    Polubienie

  3. A mnie w plusie przy przedłużaniu umowy dla żony zaskoczyli w drugą stronę, ale to było u przedstawiciela. Dogadaliśmy się co do taryfy i modelu (miał być za około 100-150 zł), a jak poszedłem po odbiór to okazało się, że aparat jest za 1 zł

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do rozie Anuluj pisanie odpowiedzi