
Nawet powoli, z przelotowym czasem równie imponującym, jak szybszy marsz. Pocieszam się tym, że naprawdę lubię siedzieć w trawie, patrząc na beskidzkie bałuchy.
Tyle, że nieważne, czy te 20 km dziennie przechodzę uwieszona, z wywieszonym językiem, na rowerze, czy przejeżdżam po asfalcie. Ważne jest, że od wielu lat nie udało mi się wyjechać na rower z poczuciem, że to był sensowny pomysł, bo dałam radę pojeździć, a nie tylko przewiozłam rower na tyle samochodu.
Oficjalna wersja jest taka, że jestem dobrze leczona, a mój sfochowany organizm dobrze reaguje na aplikowaną chemię. Ale ja i tak mam wrażenie, że się po prostu uparłam i nie dam się zakopać za wcześnie.
Mogę stwierdzić z absolutną pewnością, to, że nic tak dobrze człowiekowi nie robi jak dobre zmęczenie.
I może jednak kupić sobie lepszy rower…?
kiedyś, gdzieś usłyszałam, że jak się pacjent uprze wyleczyć to nawet medycyna jest bezsilna ;)
PolubieniePolubienie
@Kat, doskonałe :D
PolubieniePolubienie