Kiedy dziecko staje się kierowcą

To jest w zasadzie temat na dłuższą notkę, ale tak sobie wrzucę, bo już mi głupio w Dropboksie zapisywać kolejny plik tekstowy, w katalogu Notatki. Dawno nie liczyłam, ale jest ich tam już ponad trzydzieści.

A refleksja mojego wzburzonego żołądka, ofiary choroby lokomocyjnej, żałość matki, której dziecko stało się dumnym posiadaczem prawa jazdy kategorii B i powód nerwowego spięcia mięśniówki brzucha właściciela kolejnych samochodów, teoretycznie osobowych, brzmi:

Najważniejsza cecha kierowcy, szczególnie młodego to pokora.
Nic nie umiesz, nic nie przewidujesz i odbiór plastikowego kartonika z (PL) i twoim zdjęciem, to dopiero początek długiej i ciężkiej nauki.

A poza pokorą, życie może ci też uratować brak ambicji, założenie, że każdy chce cię zabić, nikt cię nie widzi, nikt cię nie wpuści i połowa nie wie, kto ma pierwszeństwo przejazdu.
Przy takim założeniu masz szanse być starym kierowcą.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

4 myśli na temat “Kiedy dziecko staje się kierowcą”

  1. Pamiętam jak odebrałem prawko, to ojciec wziął mnie na przejażdżkę. Oczywiście ja za kółkiem. No i mówi, gdzie jechać… Po rundce, była kolejna, z pokazaniem, co zrobiłem źle (m.in. zawrócenie na zakazie – to nie egzamin, wydawał polecenia sprzeczne z przepisami). I komentarz: pierwsze dwa tygodnie jeździmy razem.

    Ale też tak z perspektywy: wtedy było 20h jazd na kursie (nie wiem, ile teraz jest). Nie ma szans się nauczyć w tym czasie obsługiwać maszyny na tyle, by nie myśleć głównie o jej obsłudze podczas jazdy i mieć czas na oglądanie znaków itd.

    Polubienie

  2. mnie pokory nauczyła pierwsza stłuczka. nie z mojej winy, ale dowiedziałam się wówczas, że „nikt cię nie widzi, nikt cię nie wpuści i połowa nie wie, kto ma pierwszeństwo przejazdu”.
    ja również jestem po 20h jazdy na kursie i zdecydowanie, po otrzymaniu papierka powinno się pojeździć trochę z doświadczonym kierowcą.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do rozie Anuluj pisanie odpowiedzi