Branża funeralna obywatelom

Dzisiaj w TVN24 przedstawiciel branży funeralnej, którego personalia mi umknęły w ferworze[1] (update [2]), wyjaśniał, dlaczego chęć bycia rozsypanym pod jabłonką jest „sprzeczna z tradycją”, niechrześcijańska i (uwaga) faszystowska, a Hitler byłby dumny. Zaś pochówek ziemny, to czysta oszczędność w porównaniu z kremacją. A owa branża tak z czystej troski o dusze, kieszenie i naszych przodków, którzy niechybnie w grobach się (nomen omen) poprzewracają. Bo taka urna i prochy to (baczność) CIAŁO jest szanowne. A jabłonka to profanacja. Dobra dla tych zagranicznych, zamorskich profanów, bo żeby dla Katolickiej Ojczyzny, to nie.

No, bo jakże to tak, krewny ma nawiedzić ciocię stojącą na telewizorze? Znicz na łące postawić? I jak tu grzyby zbierać, gdy nad głową przelatywać będzie samolot rozrzucający prababkę? Muchomory się zalęgną.

No, tyleż dobrego i branża funeralna ocalić społeczeństwo przed tym chce, że taka urna na meblościankę, lub nie daj panieborze, w pole lub las, to znacznie estetyczniejsza być musi, kosztowniejsza zatem, gdyż bez dekoracji wystarczającej babunia się poczuje dotknięta.
A, że ktoś życzy w doniczce, a rodzina wybór akceptuje, albo, co niedopomyślenia, los doczesnych szczątków mu obojętny, to już pana funeralnego nie obchodzi, przyzwoicie ma być i basta, a nie jakieś fanaberie.

A projektu SLD, którego dzielnie bronił młodociany poseł ze Śląska, na pewno nie widział Leszek Miller, dobrym kolegą branży funeralnej będący. Okrzyki branży, w stylu, pan słucha, teraz ja mówię pomijam, bo tylko umaiły całość.

Serio, gdyby to nie było to tak strasznie irytujące, żebym nie wiązała z tą ustawą nadziei, że będzie mi dane spocząć na trawniku, między moimi psami, a kotami, to rżałabym rechotem nieprzystojnym, nie licującym z powagą chwili.

Ale tak to już jest, że zdrowie już nie to i w pewnym wieku ludzie zaczynają dopuszczać do siebie myśl, że w trawniku byłoby całkiem sympatycznie, a na rodowej mogile na Powązkach wystarczy jakiś kąśliwy cytat z ulubionego autora.


[1] A dane pana funeralnego uzupełnię, gdyż na dyskretną zasłonę zapomnienia i zatajenia przed Góglem, pan funeralny nie zasłużył.
[2] Witold Skrzydlewski — prezes Polskiej Izby Pogrzebowej)

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

19 myśli na temat “Branża funeralna obywatelom”

  1. Ja tam mam taką odrazę do cmentarzy i chowania ciał, że wersją minimum jest kremacja i zgrabny pojemniczek, może być w zbiorowym stosownym pomieszczeniu (wypadła mi nazwa, na pewno się to jakoś nazywa).
    Wersją ‚max’ w moim mniemaniu jest zupełny i absolutny brak grobu, choć na razie nie podpisałam papierów, bo rozumiem, że rodzinie może pasować coś innego – w końcu po mojej śmierci mi to lotto i to im powinno być najlepiej (jakkolwiek dziwnie nie brzmi to w kontekście śmierci np. matki). Jak już będę dorosła (na razie jestem tylko duża :>), podpiszę papiery o przekazanie ciała do najbliższej akademii medycznej. Potem człowieka zabierają, uczą się na nim, symboliczny pochówek i tablica upamiętniająca iluś tam ochotników.

    Polubienie

  2. zgrabny pojemniczek, może być w zbiorowym stosownym pomieszczeniu (wypadła mi nazwa, na pewno się to jakoś nazywa).

    Kolumbarium.
    Ja, niestety, po studiach na AM nie chciałabym spotykac się ze studentami od tej strony… Już wolę zostać karmą dla kotów.

    Polubienie

  3. Człowiek-orkiestra. 2,5 roku na Medycynie;)
    Owszem jest się pozytecznym. Ale i dość znienawidzonym, bo anatomia to odsiew słabych. Wolę być lubiana, karma dla kotów jest lubiana.

    Polubienie

  4. E, myślałam, że coś gorszego :)
    Co do karmy – ja ostatnio nie lubię :> Koty zaczęły u mnie powodować ataki astmy (bye-bye mrzonkom o własnym kocie kiedyś, za milion lat).

    Polubienie

  5. no to mi wychodzi, że mnie się podobają te zagrabamaniczne wynalazki- i cmentarze tylko z małymi płytkami, i pan, który kosiareczką elegancko traweczkę kosi.
    i nie ma żadnych krzaczorów, różnych wydzwinionych pomników, i jest tak ładnie i estetycznie i przyjemnie dla oka.
    i zupełnie by mi nie przeszkadzało, gdyby pod taką płytkę kładli mnię w urnie.
    bo tak, to bez sęsu, trzeba by było o jakieś diecie pomyśleć, jakby tak mieli całą trumnę z dobrodziejstwem mym targać.

    Polubienie

  6. Bycie nawozem nie jest pożyteczne? ;)

    Ja to chyba sobie zapiszę w testamencie (jeśli jakiś będę miał) że wnuki (jeśli jakieś będę miał) mają mnie rozsypać w kosmosie. Najlepiej osobiście ;) (Spodziewam się, że wtedy wycieczki w kosmos będą łatwiejsze niż teraz.)

    Polubienie

  7. Że się można skurwić (że się tak oględnie wyrażę) dla kasy to dla mnie żadna nowość. Ale pan Sławomir Mach — nawet jak na mój skromny gust — deczko przegiął. A takie porządne nazwisko skądinąd…

    Polubienie

  8. Zawsze jeszcze jest opcja zamiany prochów na urokliwy diamencik (http://www.lifegem.com/) ;-> Ja szczuję moją mać, która by właśnie chciała skończyć rozsypana pod swoimi roślinkami, że jeśli będzie niemiła, to ją pośmiertnie na różaniec przerobię…

    Polubienie

  9. Totalnie palić. Cmentarze są obmierzłe mojej pragmatycznej duszy. Teoretycznie po zejściu będzie mi już wszystko jedno, ale w imię zasad!

    Polubienie

  10. no, ja spoko, chętnie się spalę.
    jednakowoż nie wyobrażam sobie, że miałabym być gdzieś rozsypana, pod jakąś jabłonką.

    Polubienie

  11. Ja tam też uświadomiłem rodzinę, że po moim zgonie dla moich zwłok domagam się kremacji. Fajnie by było, gdyby jeszcze dało się ze mnie odzyskać różne organy i narządy do przeszczepu. No, ale nigdy nie wiadomo w jakim momencie i w jakim stanie ujdzie z nas życie. A rozsypać mogą mnie gdziekolwiek. Grobu nie potrzebuję. Urny też nie.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Krystek Anuluj pisanie odpowiedzi