Pierwszy numer „Gazety Wyborczej”

W 1989 kupiłam Gazetę Wyborczą w kiosku na rogu Mickiewicza i pl. Wilsona, tam gdzie Mickiewicza schodzi w dół, między sklepem mięsnym Bekon (obecnie bank) a kinem Wisła (obecnie kino Wisła).

Czytywałam powielaczową bibułę. Paradoksalnie pani kioskarka w tym kiosku wiele lat była dystrybutorem owej bibuły na rejon Żoliborza. W moim prostym, dwudziestoletnim mózgu, jakoś zlało się to w całość. Bibuła jak bibuła. Kiepskie zdjęcia, trochę rozmazany druk. No dobra, trochę lepszy niż powielaczowy.

Wracałam do domu ulicą Krasińskiego wertując tę dziwną, legalną bibułę i jakoś w okolicy ulicy Dziennikarskiej dotarłam do ostatniej strony. I tam do mnie dotarło, że coś się zmieniło. Wstrząsnęło mną. Przez chwilę stałam i nie mogłam się pozbierać.
Na ostatniej stronie był program telewizyjny i prognoza pogody.
Dotarło do mnie, że nie czytam kolportowanego drugiego obiegu. To była prawdziwa gazeta.

Dzisiaj z Gazetą Wyborczą pełen przedruk pierwszego numeru.
Polecam zwłaszcza podatnym na wzruszenia styropianowym złogom.

Nie dajmy sobie wmówić, że 4 czerwca nic nie znaczy.


PS. Służbowo zajmuję się moderacją komentarzy w pewnym mocno nielubianym serwisie internetowym i mam dużą wprawę w banowaniu i wycinaniu. Tutaj jestem prywatnie i nie mam skrupułów tym bardziej. Więc zanim napiszesz co sądzisz o Wyborach ’89 albo Gazecie Wyborczej, to się zastanów, czy warto.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

6 myśli na temat “Pierwszy numer „Gazety Wyborczej””

  1. „w kiosku na roku” – litrówka!
    „pani kioskarka w tym kiosku wiele lat była dystrybutorem owej bibuły na rejon Żoliborza” – pewnie paranoizuję, ale takie publiczne ujawnianie poglądów politycznych konkretnych osób trzecich bez ich zgody wydaje mi się… nieco dziwne. Chociaż oczywiście informacja ciekawa i zabawna.

    Polubienie

    1. Litrówkę poprawiłam.
      Owszem paranoizujesz. Pani sobie przy okazji zwiększała sprzedaż bo „Tygodnik Mazowsze” dostawało się opakowany w „Żołnierza Wolności”.
      A historia była dłuższa, bo potem pani dość wcześnie pożeglowała w stronę dobrej zmiany i pewnie dzisiaj by mi GW nie sprzedała. Niestety nie ma jej tam już od wielu lat.

      Polubione przez 1 osoba

  2. Też tak miałem z bibułą i Wyborczą ;) Ale niestety nadszedł taki dzień, w 90-tym roku chyba (może w 91-szym, nie pamiętam ale łatwo możnaby sprawdzić), że w kilka dni, przez przypadek, trzy dość istotne infa z jednego wydania uległy autoweryfikacji negatywnej. Moje zaufanie do gazety prysło, jak sen jaki złoty…

    Polubienie

Dodaj komentarz