Powstanie Warszawskie, którego nie pamiętacie…

Nie byłam wychowana w kulcie Powstania. Raczej w żalu za zrujnowanym Miastem, w żałobie po Baczyńskim, po tych wszystkich ludziach, których powstanie zmiotło.

W domu mówiło się Powstanie. Nie Powstanie Warszawskie, nie powstanie, tylko Powstanie. Nie wiem, może to jednak w wodzie jest? Piję warszawską kranówkę od urodzenia.

To było przed Powstaniem, jak nas wyrzucili po Powstaniu. Nikt z rodziny nie walczył. Dziadek już leżał w katyńskim rowie, matka miała 5 lat i tylko babcię. Są dziury w deskach i framugach, opowieści babci, moja matka, która nie chce spisać tego, co pamięta. Zdanie dom ocalał. Wszystko w tym mieście jest nowe, a Starówka młodsza od mojej matki. Odtąd były Gruzy. Nie pamiętam ile miałam lat jak usłyszałam to zdanie idąc Dziennikarską. Dwa? Trzy?

Myślę o tych dzieciakach, w wieku mojego syna, które miały nadzieję i naprawdę myślały, że mają szanse wyzwolić miasto. Że ktoś ich oszukał, a teraz jeszcze, tych nielicznych żyjących, chcemy rozliczać z błędów dowództwa. Jest mi źle, jak widzę symbolikę Powstania, wielkiego grobu tego miasta i jego mieszkańców na zderzakach taksówek i tiszertach. Nie kupuję festyniarstwa. Nie pamiętacie. A jeśli pamiętacie, to się zastanówcie chwilę, zanim założycie biało-czerwoną opaskę z kotwicą Polski Walczącej. Zanim kupicie pościel z ruinami Miasta. Zanim na lodówkę przypniecie magnesik z małym powstańcem. Gloria Victis. Nie rozumiecie. Nie ma nawet murów, które to pamiętają. To nie żołnierze, to tysiące cywili, kobiet, dzieci, staruszków, których wymieciono z historii, wypalono ślad, rozsypano prochy po trawnikach.

Myślę o nich na przełomie lipca i sierpnia, kiedy warszawskie powietrze parzy i nie chce się wychodzić z chłodnych murów. Tych samych murów za którymi siedziała moja Babcia z matką. A na Starówce czy w Śródmieściu upał był jeszcze gorszy. Nie chcę myśleć o Woli. Nie chcę myśleć o kanałach. O płonącym mieście.

Zaciągam się głęboko zapachem Rzeki jadąc bulwarem, która pachnie pewnie tak samo jak wtedy, kiedy za nią stała Armia Czerwona. Mieszkamy na cmentarzu.

Kiedy za kilka dni zawyją syreny, nie odpalaj racy, nie skanduj o Wielkiej Polsce. Nie rób „oprawy stadionowej”. Pochyl głowę i pomyśl o Mieście, którego nie poznasz, o ludziach, którzy nie mieli szans. Wtedy może uwierzę, że pamiętasz.

Dziura po odłamku w dużym pokoju, którą chciałam szyć jako dziecko

Drzwi pokoju młodego, które się nie domykają od 1944, bo je wyłamał podmuch.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

12 myśli na temat “Powstanie Warszawskie, którego nie pamiętacie…”

  1. Nie mam nic wspólnego z tym miastem, ale jak ktoś mówił „powstanie” to zawsze chodziło właśnie o to „Powstanie”. Dziękuję za ten tekst.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Każdy przeżywa Rocznicę Powstania jak uważa. Odpalenie racy nie wyklucza pójścia na Powązki i zapalenia świeczki na grobach bohaterów. Nie każdy chce pochylać głowę w ciszy. Każda śmierć jest dobra i ważna. Ludzie w różnym wieku maja różne reakcje. Nie komentujemy cudzych zachowań. Każdy niech ma swoje

    Polubienie

    1. To nie jest kwestia wieku, tylko wychowania, wrażliwości, wartości wyniesionych z domu.
      Nad Powstaniem każdy powinien pochylać się w ciszy. Dobry przykład dał papież w Auschwitz, jak się zachować w obliczu hekatomby.
      I żadna śmierć nie jest dobra, a szczególnie niewinnych ludzi, którzy nie mieli wyboru, co za bzdet.

      Polubione przez 3 ludzi

  3. Dziękuję za te wspomnienia i przemyślenia. Serce mi krwawi za tamtym Miastem, którego nie ma; oglądając przedwojenne zdjęcia, myślę o „Paryżu północy” i za każdym razem rodzi się we mnie żal, ale i wielki bunt… To wszystko nie powinno się było wydarzyć… A przecież nawet nie jestem Warszawianka…

    Polubione przez 1 osoba

  4. Mój Starszy, jeden z ostatnich dwóch żyjących żołnierzy Parasola, warszawiak od urodzenia, nie wrócił do stolicy. To już nie jest Warszawa jaką pamiętał. Nosi w sobie pamięć zniszczeń, kanałów i nadziei na pomoc stojących na Pradze wojsk. Mieszka w Zakopanem. Na obecnych uroczystościach związanych z Powstaniem nie weźmie udziału, z wiadomych powodów. On walczył, a mój dziadek zginął jako cywil. Nigdy mi nie powiedział, że poległ. Dziękuję w jego imieniu za te przemyślenia. Wzruszył się gdy mu je przeczytałem. Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wiemy kto jest bohaterem, kto poległ, a kto jest uzurpatorem. Przynajmniej niektórzy z nas wiedzą.
      Wielki szacunek dla p. Starszego. Przekaż proszę ukłony i podziękowania.

      Polubienie

  5. Ja mam zawsze bardzo mieszane odczucia w temacie Powstania. Po pierwsze: te dzieciaki idac walczyc mialy nadzieje napedzana przez starszych wiekiem i stopniem w konspiracji. A ci starsi rozgrywali wlasna polityke. Po drugie: te dzieciaki byly bardzo na te walke napalone – do tego stopnia, ze same domagaly sie walki. Po trzecie: oni nie zdawali sobie sprawy z tego, ze za Powstanie pokarani zostana cywile. Po czwarte: nikt nie wiedzial jak fatalnie to zostalo zorganizowane. I na koniec pytanie: kto z nas poszedl by w tamtych czasach walczyc? Pewnie wielu, nawet zdajac sobie sprawe z powyzszych watpliwosci. Dla samej proby dzialania, walki z bezradnoscia i unikniecia biernosci.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja jeszcze tak myślę, że powinniśmy jeszcze chwilę poczekać z radykalnymi osądami.
      Nie oceniałabym tych staruszków teraz.

      Polubienie

      1. Tych staruszkow, owczesnych dzieciakow nie mamy prawa osadzac wogole. Niezaleznie od tego czy Powstanie cokolwiek dalo, zmienilo, czy nie.
        Osad fachowcow, historykow nalezy sie wylacznie rozgrywajacym w tamtych czasach, bo to oni w koncu byli odpowiedzialni za swoje decyzje przed Rzadem na uchodzctwie i Narodem pod okupacja. Ale na to faktycznie nalezy spokojnie poczekac.

        Polubione przez 1 osoba

  6. Ładnie napisałaś Siwa, ja znam Powstanie z opowieści dziadków, mama twierdzi, że Dziadek dostał cynk, że coś się będzie działo i wywiózł Bacię z córkami do domku letniskowego, który miał w Zalesiu. Mama zawsze wspomina jak wychodzili na górkę w Zalesiu i patrzyli jak miasto płonie. Mama miała wtedy 5 lat. Nie przepadam za Warszawą jako miastem ale uważam, że należy się pochylić nad tym miastem, które przestało piekło i przestało istnieć. Dlatego czuję do Warszawy szacunek, a rodzinę w Katyniu też niestety mam☹️😰

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Qzca Anuluj pisanie odpowiedzi