10 sztuk za 3,70. Wzięłam cztery opakowania na trzy kudłate osoby. Doświadczenie uczy, że niczego nie gubimy w takim tempie, jak dobrych, czarnych gumek do włosów, a w miejscach gdzie je można kupić bywam raz na rok.
Kilka godzin wcześniej okulistka dała mi porcję kropli obniżających ciśnienie w oczach, na 90 dni, refundowane 9,90. Pomiętosiłam pod nosem inwektywy na dysproporcje między lekami refundowanymi, a nierefundowanymi, ciesząc się (już bez inwektyw), że refundacja mi wychodzi tanio, przynajmniej na oczy.
W Carrefourze, przy kasie numer 23, szprotki i opakowanie krakersów kupowała starsza pani. Właściwie staruszka. Wyrok: trzyczterdzieścidziewięć. Spośród moniaków, z bardzo podartej portmonetki, staruszka wyciągnęła piątaka, który się jej wysunął z ręki.
— Nie ma ich, a jeszcze uciekają.
Nie wiem czy to był żart, czy raczej gorzka uwaga, do mnie czy do kasjerki, najwyraźniej przyzwyczajonej, bo nie robi to na niej wrażenia.
Zrobiło mi się niewyobrażalnie głupio, że uznałam moje gumki do włosów za tanie. Że uznałam moje refundowane leki za tanie.
I tak strasznie chciałam zapłacić tej pani za zakupy. I nie umiałam.
O właśnie, muszę sobie znowu gumki do włosów z Allegro zamówić, bo w normalnym sklepie/kiosku jakimś to dostać to prawie niemożliwe teraz.
PolubieniePolubienie
Widzę, że wyłapałeś sedno tego wpisu.
PolubieniePolubienie
Myślę, że sedno też złapałem, ale tu mi brakło słów na komentarz… Sam często boleśnie uświadamiam sobie jak ludzie mają mało w porównaniu (chociaż sam chciałbym więcej, czy taniej). Kiedyś, na wakacjach, za studenckich czasów może też się zdarzało wyliczać jak zjeść obiad za mniej niż pięć złotych, ale przecież zawsze mogłem wrócić do domu, gdzie mamusia obiadek ugotowała. A są ludzie, dla których to codzienność, a za pieniądze, których praktycznie nie mają, muszą wyżywić nie tylko siebie, ale i rodzinę…
Tak więc skomentowałem, tylko to, do czego łatwo było mi się odnieść, bo to moje, aktualne ‚luksusowe’ życie. Przepraszam.
PolubieniePolubienie
@Jajcus
To prawda, łatwo stracić poczucie „rzeczywistości” jak się pracuje w „IT arystokracji”. Widzę to po rozmowach moich kolegów w korpo-kuchni. Oni nie zastanawiają się jaki obiad za pięć złotych kupić, a myślą nad kolejnym niepotrzebnym gadżetem za tysiące złotych czy chwalą się równie kosztownymi wakacjami.
Ba często argumentują, że „każdy” może tyle zarabiać co oni i mają niewielkie zrozumienie dla sytuacji w której znajdują się inni.
PolubieniePolubienie