Specjalnie dla nich kupiłam krówki, bo ze słodyczy mam w domu kiszone ogórki. W zeszłym roku nie przyszedł nikt, więc w tym roku kupiłam mało i raczej na wszelki wypadek. Krówki, bo jak nie przyjdą, zjem sama.
Przyszła szósta poprzebieranych fantazyjnie dzieciaków, wczesne gimnazjum.
— Jest pani pierwszym domem, gdzie nas wpuszczono — powiedziały grzecznie i wzięły krówki.
Zrobiło mi się przykro i pomyślałam, że ten naród to ma jednak nieźle zryty czerep.
Wzięli prawie wszystkie krówki, Bysiek wracając poszedł do sklepu.
— Poproszę krówki.
— Nie ma, twoja matka wszystkie wykupiła.
Ojej.
Przyznaję bez bicia że kiedyś zadzwoniły do moich drzwi dzieci i zapowiedziały cukierek albo psikus, i nie opuściłem ich. Odłożyłem słuchawkę domofonu i na tym się to skończyło.
Dlaczego tak zrobiłem, sam do końca nie wiem, ale chyba po prostu nie wiedziałem czego się spodziewać, ani kto to jest, ani co mam zrobić, no i oczywiście nie miałem żadnych cukierków. Żeby otworzyć, musiałbym zastanawiać się o co może chodzić z cukierkami i jaki będzie psikus, czy też może ktoś chce mnie obrobić. Miejska paranoja, być może. Podobnie nie lubię jak mnie ktoś zaczepia na ulicy. Mam chyba wykształcony odruch odpychania niezapowiedzianego kontaktu.
PolubieniePolubienie
Ja kiedyś udawałam, że mnie nie ma, bo (ehm) nieszczególnie społeczna jestem.
Ale jak sie okazało, że dynia to grzech i przebranie się za wampiry to droga do piekła, a kilkuletnie (!!!!) dzieciaki ktoś zwyzywał od szatanistów, to zawsze robię zapas cukierków.
W przyszłym roku jeszcze dynię wydrążę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja tak samo, się człowiek zawsze zastanawia czy to jehowe chodzą, a może ulotki i nie otwiera z przyzwyczajenia. :) Ale skoro tak wygląda sprawa (satanizm i czepianie się na siłę) to na przyszły rok również się naszykuję, jak nikt nie przyjdzie to i tak się nie zmarnuje. :D
BTW. Święto ponoć pochodzi z Irlandii, bardzo katolickiego i bliskiego nam państwa ale jak widać jak ktoś ma mózg zlasowany i zapatrzony jest w pitolącego głupoty na ambonie staruszka z koloratką to szatana i w kawie się dopatrzy…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak do nas przyszły to powiedziałem, że ja w takim razie proszę o cukierka.
Po chwili konsternacji najodważniejsza (bo to same dziewczyny były) powiedziała, że to ja mam dać cukierka.
Dostały garść mieszanki krakowskiej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba