Tecfidera. Dla przyjaciół Pani Tec

Kiedy skończył się program BRAVO miałam wrażenie, że coś się we mnie rozpadło. I owszem rozpadło się, bo po pięciu latach rozpadła mi się mała stabilizacja, poczucie bezpieczeństwa i nadchodziło nowe.

W całym gównie jakim obdarza mnie życiorys mam kupę (hahaha) szczęścia, bo 12 czerwca wzięłam ostatni Laquinimod (słownik proponuje Quasimodo), a 20 czerwca już leżałam w szpitalu z dwoma paczkami Tecfidery w objęciach.

20 czerwca 2017 — pierwszy dzień mojego nowego życia

Potem dostałam instrukcję:

Z szumnie zapowiadanych skutków ubocznych nie mam żadnych. Czuję się nieco gumowo, dłużej śpię i częściej boli mnie głowa, ale może mam po prostu wapory, a nie uboki.

Żeby podać mi lek położono mnie na 2 dni w szpitalu. Tak naprawdę to na 30 godzin i nie wiem po co. Spędziłam te 30 godzin w niewygodnym łóżku z laptopem na kolanach i kiepskim internetem z Aero2 (nie polecam, strasznie wolne). Przy łykaniu i oczekiwaniu na dramatyczne uboki nikt mi nie asystował, jedynie rano mnie odpytano, czy byłam poprzedniego dnia czerwona na gębie. Nie byłam, mam geny ludów koczowniczych, oni się mało czerwienili, bo skośni i wredni. Z tego miejsca chciałam pozdrowić Złotą Ordę.

Lek przyjmuje się etapami — najpierw tydzień na połowie dawki, 120 mg, a potem pełna — 240 mg.

Zgodnie z instrukcją tabletę należy poprzedzić sążnistym, tłustym posiłkiem. Mam niejasne wrażenie, że w domu poradziłabym sobie z sutym posiłkiem nieco sprawniej, bo szpitalne jedzenie jakie jest, każdy widzi, a łóżko mam w domu wygodniejsze. Bba, mam nawet w miarę wygodny fotel, bo przyznam, że krzesła w szpitalu pozostawiały do życzenia wiele. Bardzo wiele. Na tyle wiele, że ja, człowiek, który woli siedzieć niż leżeć, jednakowoż leżałam. I cierpiałam.
Ale leki trzeba podać w warunkach szpitalnych, gdyż uboki, no to spędzałam grzecznie czas w warunkach szpitalnych i wdałam się tylko w jedną małą pyskówkę, z panem, który twierdził, że „pan tu nie stał”. Ten drugi pan, to ja. No i trochę przemeblowałam salę, ale pozwolili mi.

Na pełną dawkę pani Tec przeszłam tydzień później, nieco stremowana, bo wcześniej kazano mi zadzwonić do szpitala się odmeldować. Telefon <-> ja. Hahaha. Wolałabym uboczne, ale zadzwoniłam. Odpytali. Nie, nie czerwienię się dalej, nie, brzuch mnie nie boli, w zasadzie nic mi nie jest, żyję. Do widzenia, brać dalej, wrócić za 4 tygodnie. To biorę. Już drugi tydzień, kończę pierwszy blaster.

Na zdjęciu widzicie Państwo tłusty posiłek. To kolacja.

Lek należy przyjmować mniej więcej, co równe 12 godzin. Metodą prob i błędów udało mi się wyliczyć, że śniadanie o 10 i kolacja o 22 nie zaburzą mi przesadnie mojego sowiego życia. 10 wypada różnie, raz w domu, raz w pracy i z całą pewnością przyjdzie taki dzień

Niestety nie uwzględniłam siły przyzwyczajenia. Otóż 30 lat temu przestałam jeść śniadania. Głodna się robię koło południa i wtedy jem. No, to teraz znęcam się nad sobą i próbuję jeść wcześniej. Słabo wychodzi.

Na koniec trochę o pani Tec:
cena bez refundacji:  5110,94 zł za opakowanie 28 tabletek
0,76 zł za mg
760 zł za gram — circa 204 $/g

Dla porównania cena ceny za gram:

  • Złoto w sztabce 40 $/g
  • Róg nosorożca 55 $/g
  • Heroina 110 $/g
  • Metamfetamina 120 $/g
  • LSD 3 000 $/g
  • Pluton 4 000 $/g

Ceny stąd

Leku nie kupuję. Dostaję go w ramach programu refundacji leków z NFZ. Czyli z mojego płaconego latami ZUSu. I nie tylko mojego, ale to osobny temat.

Autor: siwa

Jestem ubogą staruszką zbierającą chrust, laboga

3 myśli na temat “Tecfidera. Dla przyjaciół Pani Tec”

  1. @Aero2 – wersja darmowa (captcha, limit 512 kbps), czy jakiś pakiecik? Dają 3 GB za 5 zł, zdejmuje captchę i limit prędkości – warto. Inna rzecz, którą warto sprawdzać przy korzystaniu z wirtuali – roaming krajowy. I czy aktywny w urządzeniu, i przełączyć ręcznie. Bo prędkość potrafi się znacznie różnić i to niekoniecznie w stronę, którą podpowiada logika. A reguły brak.

    @cena – o kurtyzancia! Zawsze jak słyszę gdzieś o drogich lekach (i emerytach, zwykle), to mi się wizualizuje taki za 200-300, no góra 500 zł. I zakładam, że bierze 2-3, a opakowanie starcza na miesiąc. Tu wychodzi lekko ponad 10k na miesiąc, czyli kwota przy której zagadnienie, że niektórych nie stać na wersję nierefundowaną należałoby odwrócić i zapytać, kogo na wariant nierefundowany stać.

    Polubienie

      1. A też trochę się zdziwiłem, że nie napisałaś w notce, że się przesiadłaś z Aero2 na zwykłego operatora, ale różne są perwersje i pakiety. Ja bardzo długo, zdecydowanie już w erze smartfonowej, ciągnąłem na starodawnej Nokii z netem via Opera Mini (nie mylić z Mobile) za jakieś horrendalne pieniądze (25 czy 50 MB za 5 zł), bo sumarycznie wychodziło bdb, a internet mobilny podstawowy miałem w smart-no-phone czyli smartfonie z Aero2 (bez SMS i głosowych).
        @cena No różnica już pomijalna IMHO. To jak z autami – tak samo nie stać mnie na furę za 400k jak i za 800k, więc to już czysta abstrakcja i dodatkowe zera. 😉

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do rozie Anuluj pisanie odpowiedzi