Spacyfikuj to

— Spacyfikuj to — mówi moja polska przyjaciółka do męża Holendra, półkrwi Niemca, który mówi w sześciu językach europejskich, poza polskim.
— Szpaczyfikuj? It’s from Pacific?
— From pacification by Nazi!

— Everyone pacificated polish villages! — włączam się do rozmowy, zanim zdążę się zastanowić, czy pacyfikacja ma angielski czasownik, a Holender robi wrażenie solidnie zaskoczonego przebiegiem konwersacji.
— Dlaczego opowiadacie mu o pacyfikacji polskich wsi? — do pomieszczenia wchodzi Bysiek z oczami jak spodeczki.

Harcerski parking

— To harcerski parking jest płatny 5 zl zbieramy na obóz… — mówi na jednym oddechu zmoknięte dziewczątko w bardzo zmokniętym mundurku pod Piątą Bramą Cmentarza Powązkowskiego.
— ZHP czy ZHR? — pytam , choć może powinnam uprzejmiej, ale pada.
— SH, służba harcerska. — dziewczątko wręcza mi bilet parkingowy.
— To ci mniej kościelni czy bardziej?
— Yyyy, mniej.
— To dam dziesięć.

Żoliborz , warzywniak, sobota w południe

Oprószona siwizną pani z porem:
— Ja dopiero dzisiaj wróciłam spoza Warszawy… A co będziecie robić?

— Krzyczeć na tak zwanego prezydenta — odpowiada buńczucznie rześki posiadacz co najmniej drugiej młodości.

— Gdzie? — wzdycha pani.

— O 14 pod pałacem namiestnikowskim!

— No, dobrze, to będę… — w głosie pani brzmi na raz zrezygnowanie i poczucie obowiązku.

I poszli.