Jak kiedyś zaczynałam pisać bloga, szarpałam zdania z rzeczywistości. Potem nauczyłam się pisać w przeciągu, w pociągu na drągu, nawet przepisywałam ze zmiętoszonego kajecika.
Potem zapomniałam, olałam, niedoinwestowałam. Przestałam pisać i przestały mi się lepić w głowie ładne, okrąglutkie zdania, dokarmione przymiotniczkami, podrzędnie zlożone, moje kochane kluseczki.
Brakuje mi tego, cholernie mi brakuje.
To co nie jest zapisane nie istnieje.
Nudniejsze od pisania o pisaniu są tylko sztuki teatralne o teatrze.
Jeśli ktoś to jeszcze czyta, lojalnie uprzedzam, że będę teraz ćwiczyć gamy. Ściskać piłeczkę, żeby mi wróciła władza w palcach. Wywalcie z RSS czy co tam.
Wdech, wydech. Jeśli codzniennie napiszę 700 znaków, za dwa tygodnie napiszę o wszystkich zaległych rzeczach, które sobie obiecuję zapisać.
Blogi są teraz inne, nie wypada chyba już pisać tak jak pisaliśmy kiedyś. Teraz trzeba być dziennikarzem obywatelskim. Nie wiem czy umiem.
I to wcale nie dlatego, że chcę forda.
Mentalna rehabilitacja, leksykalny balkonik. Kroczek za kroczkiem.
iii tam… po prostu pisz;)
PolubieniePolubienie
+1
PolubieniePolubienie
Codziennie sobie obiecuję i codziennie jest się trudniej zabrać :/
PolubieniePolubienie
Powodzenia! :)
PolubieniePolubienie
Nie analizuj – chcesz pisać, to pisz. Tak, jak chcesz i lubisz, a nie jak Ci się wydaje, że się.
PolubieniePolubienie
zgadzam się z KAnusia. Pisz. i tyle. Mi się bardzo dobrze czyta.
PolubieniePolubienie